Fajnie, że są jacyś chętni, bo sama po lesie wieczorem nie zamierzam się szwendać, nawet z łukiem.
Tarczę właśnie kończę i mogę ją przywozić. Co prawda "tarcza" to nie jest najbardziej trafne określenie dla mojego dzieła, ale zawsze to jakiś cel, do którego można strzelać, a przynajmniej mam nadzieję, że się do tego nada i nie rozleci po pierwszym treningu.
Stojaka nie mam, z resztą i tak by się do mojego bagażnika nie zmieścił. Chyba że jakiś miniaturowy. Albo jakaś podpórka. Albo sznurek i na bramce tarczę zawiesić. Jak już się umówimy na ten trening, to coś się wymyśli.
Co do pory, to inna mi nie pasuję, bo muszę pracować i wcześniej niż na 17.30 się nie wyrobię. A dwie godziny strzelania, to nie jest chyba mało. Dla mnie tyle całkowicie wystarczy. Zależy mi, żeby strzelać regularnie przynajmniej raz w tygodniu, bo inaczej nigdy się nie nauczę. Czwartek najbardziej mi pasuje, ale jak większości pasowałby inny dzień, to się dostosuję.
Komary na pewno będą uciążliwe, ale tyle jest środków do odstraszania robali, że któryś musi chyba działać. Chociaż trochę.
Co do miejsca, to może być Góra Chełmska, piaskowa czy jakiekolwiek inne, byle chociaż kilku osobom pasowało. Piaskowa to chyba niezły pomysł, tylko że tam często różne grupki imprezują.
W ten czwartek, to mi akurat też nie pasuje, ale do następnego chyba coś ustalimy.
Trzeba korzystać z lata, bo zawsze za szybko mija.