21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Tu zacz znajdziesz wrażenia z imprez naszych zarówno tych jakieśmy zrobili jak i na które zawitaliśmy. Jeśli nas zobaczyłeś podziel się swą opinią.

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez Belannaer » 27 Maj 2010, 21:20

Witam wszystkich

Turniej był ZACNY... tak naprawdę najlepszy na jakim byłem i myślę, że ciężko będzie jakiejkolwiek imprezie pobić Waszą organizację. :tak: Więcej takich imprez. :D

CHWAŁA ORGANIZATOROM. Jeśli tylko nie zaleźliśmy nikomu za skórę to z olbrzymią rozkoszą przyjedziemy za rok (ale już w zdecydowanie większym składzie) - jeśli tylko będziecie chcieli nas widzieć.

Kilka fotek które zrobiłem i parę krótkich filmików można znaleźć tutaj:

http://chomikuj.pl/booooogy?inbox=1

hasło: boogy

pliki:
- borkowo.rar - to moje zdjęcia
- borkowo2.rar - to spakowane z picassy zdjęcia Kariny
- filmiki - też są moje. Niestety są okrutnie duże objętościowo, bo kręcone aparatem, który jest datowany chyba na okres okołogrunwaldzki :wstyd:

Chwała wszystkim uczestnikom - dziękuję za niezapomniane chwile.

Sebastian z Torunia
Belannaer
 
Posty: 1
Dołączenie: 23 Maj 2010, 21:10

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez Gandalf » 27 Maj 2010, 21:49

To my dziękujemy, że z tak daleka (Toruń, Kielce) chciało Wam się jechać. Nie dość, że nikogo nie znaliście, to jeszcze nie wiedzieliście co Was czeka. :D Cieszymy się, że Wam się podobało i za rok obowiązkowo Was widzimy. ChomiC czeka na kolejnego nelsona. :-).
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7763
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez buka » 27 Maj 2010, 21:50

Chomicu, uściślając: zdjęcia są Anji, ja je tylko na picasę wrzuciłam :)
buka
 
Posty: 1
Dołączenie: 27 Maj 2010, 21:47

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez ChomiC » 27 Maj 2010, 22:34

Ale czy to ważne...? :P
Pamiętaj zawsze święcie... ChomiC zawsze ginie dwa razy... ;)
Awatar użytkownika
ChomiC
Kompani
 
Posty: 771
Dołączenie: 27 Paź 2004, 08:39
Miejscowość: /bin/polibasz

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez Karena » 28 Maj 2010, 09:12

ChomiC napisał(a):Ale czy to ważne...? :P


Ważne, a prawa autorskie to co? :twisted:
Image
"Tylko w milczeniu słowo, tylko w ciemności światło, tylko w umieraniu życie: na pustym niebie jasny lot sokoła". U.le Guin
Awatar użytkownika
Karena
Kompani
 
Posty: 275
Artykuły: 3
Dołączenie: 15 Paź 2004, 16:20
Miejscowość: Koszalin

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez Gandalf » 30 Maj 2010, 19:41

Po naszym turnieju zostało znalezionych kilka rzeczy niewiadomoego nam pochodzenia. Lista i zdjęcia dostępna tutaj:
viewtopic.php?p=21135#p21135
Prosimy o kontakt.
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7763
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Re: 21-23.05.2010 - V Turniej o Złote Jajo Gryfa

Postprzez Gandalf » 08 Cze 2010, 19:18

V Turniej o Złote Jajo Gryfa w Borkowie - 21-23.05.2010 - relacja z turnieju

Image
W piątkowe południe, gdy Książę Bogusław w swej łaskawości za jeleniem raczył się uganiać w lasach okolicznych (choć niektórzy złośliwcy i ognia piekielnego warci mówili, że na dziewki się zasadzał), do osady Borkowo zaczęły zjeżdżać się hufce dwóch Panów Feudalnych. A nie żywili do siebie oni sympatii, gdyż każden na inną stronę Księcia starał się przygiąć, by po krzyżackiej lub polskiej się opowiedział. Takoż po dwu przeciwnych stronach osady namioty stawiać kazali. Jako pierwszy przybył mnich od Joannitów, Rafałkiem zwany, co zwiad Krzyżakom robił i ludzi Księcia powitał. Do wieczora większość pocztów rycerskich również na miejsce przybyła. Po zachodzie słońca, a było to już po 21.00, książęcy posłowie powitali przybyłych uroczyście w sercu osady Woja Borka. Na wstępie najlepsze życzenia od Księcia przekazano i żal wielki, iż sam osobiście zaszczycić turnieju nie mógł. Następnie zasady przyszłych negocjacji i zmagań przedstawiono. Spotkanie krótkie było acz treściwe, po którym to wszyscy rozeszli się do swych obozów.
Feudałem w obozie polskim był przesławny Łukasz Michalski, znany rębajło i towarzysz biesiad Kermitem zwany. Ponadto obóz wespół z nim tworzyli:
Drużyna Księcia Bogusława V ze Słupska – najliczniejsi i z psem bojowym,
Najemna Rota Strzelcza z Okonka i Koszalina – głośno oznajmili swoje przybycie,
Bractwo Łuczników Tradycyjnych z Gdyni – wraz z nalewkami,
Nadnotecka Drużyna Łucznicza z Barcina – Fred łuczników oddział dostarczył,
Poczet Rodu von Kleist z Koszalina – jednoosobowo kleszczową chorągiew dzierżący,
Komturia Człuchowska z Człuchowa – nie wiedzieć dlaczego komtur po polskiej stronie stanął (i to dopiero na uczcie) pewnikiem stoły pomylił,
Bractwo Rycerskie Grodu Złotowskiego "Durandal" – jednoosobowa płeć piękna i grająca.
Image
Z kolei w obozie krzyżackim niepodzielnie panował Józef Majchrzak, wielki pan, honorowy, uśmiechnięty i gościnny, ale z zamiłowania do dyscypliny i drylu wojskowego znany. A w obozie pod swą komendą miał:
Piesza Drużyna Michała von Manteuffla z Połczyna-Zdroju – niemieckie komendy od nich słyszeć się dało,
Bracia Herbu Gryf z Bytowa – Tadeusz Kaszubów do osady sprowadził,
Grupa Odtwórstwa Historycznego von Borcke z Drawska Pomorskiego – z wielkim Wolim na czele,
Kujawska Chorągiew Władysława Łokietka z Torunia, Włocławka i z Kielc – aż dziw bierze, że nie dość, że tak wielki szmat drogi przebyli, czym samego Księcia zadziwili, to jeszcze po krzyżackiej stronie stanąć i przystało, mimo, że potomkami samego króla polskiego byli, a czworo ich było i każdy herbem Odyniec się mienił,
More Maiorum Mieszczanie Grodu Konitz z Chojnic – z wielkim namiotem i pięknymi dziewojami,
Zakon Rycerzy Świętego Jana ze Słupska – w osobie mnicha Rafałka,
Patryk „Pogromca Łuków” Pokorski z Gniewu – od samego Mistrza w poselstwie przybył.
Image

Zapadła noc...
Obóz polski z iście słowiańską fantazyją począł luźne szańce i zasieki czynić, częściej i gęściej trunki przeróżne popijając niż machając siekierą. Odwrotnie wódz krzyżacki, któren ordnung wprowadził jeszcze za dnia i solidne ogrodzenia postawił. Straże już od początku w obu obozach rozstawiono, toteż przemykający szpiedzy trudną robotę mieli. Czujność straży polskiej już o 3.00 została wystawiona na próbę. Silny oddział zbójów z lasu się wychylił. Straże polskie dość leniwie i z niedowierzaniem na lecące w ich kierunku strzały zareagowały - posługując się zaklęciem „widzę cię!... widzę cię!...” przegonić banitów zamierzały. Alarmu podnieść jednakże się wzdragały, bojąc się pewniej złości obudzonego swojego Pana Łukasza niż mieczy napastników. Ale gdy uzbrojona wataha do środka obozu weszła, z namiotów z bronią wypadło rycerstwo i sam Feudał krwi zbójom utoczył. Rano pewnikiem straże swoje powiesił...
Takoż i obóz krzyżacki w środku nocy, gdy mgła ciężka na łąkach siadła, na nogi podniesion został. Czujna straż zakonna pojmała słynnego w okolicy watażkę ChomiC’iem zwanego, gdy szubrawiec zwiady chciał poczynić. Tenże niemałe przebył boje, by wolność swą wykupić, a zakończyło się na obietnicy i pasa pozbawieniu. Jaka to obietnica? Tego, poza negocjującymi nikt nie pamięta, ale korzyścią materialną dla Polaków się to objawiło. Niedługo potem usłyszeli krzyk rannego sługi Księcia, który uciekł z zasadzki zbójów zastawionej na bratanka książęcego. Początkowo z iście niemiecką podejrzliwością, złośliwością i chytrością rannego przesłuchali i... podrzucili pod bramę Polakom. Dopiero oni nieszczęsnemu opatrzyli rany, napoili i uratowali. Jednak Krzyżacy refleksyją zdjęci, że mus im jako rycerzom pomoc chrześcijanom nieść, odważną wycieczkę zbrojną wypuścili i w lesie zbójów usiekli. Bratanek Księcia, choć poturbowany, jednak żywy Księciu Panu został wrócony.
Książę rad z uratowania Bratanka dziękowania rano złożył feudałowi Józefowi, odwdzięczając się brzęczącą monetą. Również polskiemu Panu Łukaszowi dary w złocie przekazał za opiekę nad sługą, którego zaraz dla przykładu powiesić kazał, jako że opuścił młodego bratanka książęcego, miast ducha przy nim wyzionąć. Czyn był to słuszny wielce i Książę za niego w niebiosach łaskę uzyskał, gdyż pogodę mieliśmy następnego dnia wyśmienitą...

Polowanie na śniadanie
Gdy kur wczesnym rankiem koncert swój miał rozpocząć, a mnisi jutrznię odprawiać poczynali, z każdego z obozów wezwano po trzech najlepszych łuczników, aby upolowali śniadanie dla swojego obozu. Mimo dość niewyraźnych twarzy i wąskich szczelin ocznych łuczników, walka była zacięta. W końcu o jedzenie chodziło. Najlepszym okazał się Marcin Niebrzydowski z obozu polskiego, nieznacznie górując nad Adamem Bugajskim z obozu krzyżackiego. Jednakże w zmaganiach decydował wynik drużynowy, któren to w polowaniu na stwory wszelakie wygrali Polacy i oni też dostali 2/3 jadła (jaja, mąka, chleby, kasza itp.) przeznaczonego na śniadanie. Dodatkową atrakcją było surowe mięso świńskie, jakie w dużych ilościach do obozów łucznicy przynieśli, a które oprawić odpowiednio trzeba było. Dodatkowo Polacy jako zwycięzcy, ryj świński z uszami otrzymali. Krzyżacy jeno ogonem zadowolić się musieli.
Image
Jak tylko łucznicy swoje trofea do obozów wnieśli, kuchnie ruszyły pełną parą. Każden z obozów swoją strawę pichcił, a że dobra być musiała bo Panowie feudalni kucharzy do pręgierza nie wiązali.
O 7.00 bramy osady Borkowo otwarto.

Poranna gimnastyka
Po śniadaniu turniej rozpoczęto od zmagań w zawodach plebejskich. Książę pan pragnął ujrzeć jakąż to tężyzną fizyczną dającą szansę w bitwie dysponują oponenci. Przeciąganie liny rozpoczęło zmagania. Konkurencyję ową wygrali Krzyżacy, którzy posturą swą i siłą, szans żadnych Polakom nie dali. Polacy zaraz naradę rozpoczęli i widząc swe zwinne ciała i bacząc na swe mocne głowy okowitę krzyżakom wypowiedzieli. Prawdziwą radość pojedynek ten sprawił wszystkim. Nawet nasi Feudałowie łaskawym okiem patrzeli, jak grunt spod nóg umykał kolejnym zawodnikom. Tym razem górował obóz Polski, a że zmagań nie przystało kończyć bez rozstrzygnięcia, przeto Krzyżacy wyzwanie rzucili i w saracena walkę podjęto. I tym razem decydowała siła, która krzyżaków nie zwiodła i polskich konnych i ich chabety na kolana powaliła. Ostatecznie zatem zmagania w turnieju plebejskim wygrali Krzyżacy.
Image
Po porannym rozciąganiu kości, wyzwania łucznicze rzucili ludzie Księcia, by sprawdzić, który z obozów lepszymi łucznikami w polu dysponuje. Znamienne jest, iż z obu obozów feudałowie wybrali zwycięzców porannego polowania. Z obozu polskiego wystąpił Marcin z Gdyni, zaś z krzyżackiego Adam z Włocławka. Polski łucznik lepszym okiem się wykazał. Był to widomy znak do rozpoczęcia wyzwań zarówno łuczniczych, jak i bojowych, które zaraz tłumnie się zaczęły.
Łucznicy oddając strzał do znaków herbowych przeciwnego obozu wybierali swych konkurentów, zaś rycerze uderzeniem miecza w tarcze przeciwnika zawieszone przy Herolda boku wyzwanie rzucali.
Image
Największą zaciętością w łuczniczych zmaganiach wykazał się Marcin z Gdyni, który sześciokrotnie toczył boje, dwa razy tylko ulegając swoim oponentom. Niewiele mniejszą pasją wykazał się Sebastian Bugajski z Torunia, brat zwycięzcy porannego polowania, pięciokrotnie się pojedynkując i dwukrotnie triumfując. Sławetny już brat jego Adam czterokrotnie strzelający raz tylko uległ swym przeciwnikom. Podobnież tego samego wyczyny dokonał Jarek Draws z Chojnic. Jednakże najlepszym wśród łuczników okazał się Tadeusz Książk z Bytowa, który trzykrotnie stając przed tarczą, ani razu strzały swym przeciwnikom nie oddał.
Image
Obserwujący strzelania walczący pozazdrościli łucznikom i jęli przygotowania czynić, by do walki na kije stanąć. Gdy na równoważni walczący stanęli i pierwsze ciosy zadać miano, sam feudał krzyżacki Józef wystąpił i wszem i wobec ogłosił iż zakład, który z walczących lepszy będzie, z feudałem polskim chciałby poczynić. Trzy borkowe monety upadły na ziemię ubitą, a Łukasz, polski feudał wyzwanie przyjął. Boje zażarte były i pod presją wzroku feudałów się toczyły. Krzyżackiego świdrującego wzroku znieść Polacy nie mogli i w walce na kije sromotnie ulegli.
Krzyżacy dobrej passy pewni, wyzwanie na nożem rzucanie krzyknęli. Młody Krzysztof z Bytowa wyzwanie rzucił, a podjął je niewiele starszy Maciej ze Słupska. Noże stóp blisko co rusz sięgały, a nogi w rozkroku co raz większym stawały. W końcu spotkanie z matką ziemią zaliczył Maciej, by zwycięstwo krzyżakom oddać.

Bitwa
Image
Zaciętość wyzwań sięgnęła zenitu, gdy Krzyżacy pewni zwycięstwa, które ciągle przy nich się trzymało, całym obozem postanowili na Polaków ruszyć. Jak na zakonnych przystało, pierwsi na pole wyszli i przemarszami wojska straszyć polską stronę zaczęli, rozkazy zgrabnie i w porządku wykonując. Feudał krzyżacki na bóle głowy narzekający i żar z nieba lejący dowodzenie swemu oficerowi Tadeuszowi zostawił, sam zaś na sianie legł w odległości niewielkiej i na bitwę baczenie miał. Polacy zaś sposobili się w... swoim tempie, cienia drzewek zażywając i msze św. odmawiając. Gdy obie armie naprzeciwko stanęły, dowódcy obu stron: Tadeusz i feudał Łukasz pertraktacje zaczęli. Niewybredne słowa z ust obu poleciały, a o pokoju słowa jednego nie zamieniono. Polacy równie pewni siebie nawet pola krzyżakom ustąpili, by szybciej sprawę na swoją korzyść zakończyć. Takoż wojska broń dobyły bo widać było, że bez mordobicia się nie obędzie. Pierwsi łucznicy obu stron salwami celnymi nękać zaczęli oddziały. W końcu dłużej mitrężyć z atakiem polski wódz nie mógł. Starły się ciężkozbrojne szeregi pierwszej linii. Na to czekali lekkozbrojni knechci krzyżaccy i ze skrzydła wypadli na tyły, wyrzynając łuczników polskich, gdyż ci strzał się swoich już wyzbyli. Po czym od tyłu (jak to podstępni Krzyżacy) natarli na polską linię. Nie docenili jednak sprawności wojów z Bogusława V i wspierających ich rycerzy. Ci walcząc w okrążeniu położyli całość armii krzyżackiej. Nawet próbę negocjacji i honorowego poddania wojska jaką złożył Tadeusz odrzucili.
Gdy zwycięski wódz pod obóz krzyżacki podszedł, feudał Józef złożył stosowny i honorowy okup za jeńców, a także by Polacy obozu nie plądrowali i dziewek w niewolę nie brali (choć ponoć niektóre dobrowolnie chciały iść).
Image
Śmiałymi czynami obie strony się wsławiły, a bardowie bitwę oglądający, bajać i śpiewać o tym będą przez długie zimowe wieczory.
Jako, że walka rozgrzała rycerstwo obu stron, ogłoszono walki zbrojnych. Walki te trzy osoby oceniały. Jeden książęcy człowiek i po jednej osobie z każdego z przybyłych obozów, aby sprawiedliwości zadość się stało i każdy osądzony podle tych samych prawideł został.
Pierwszy do pojedynku stanął Wojtek Gula z Kielc walczący mieczem półtoraręcznym naprzeciw Szymona ze Słupska dzierżącym jedynkę wraz z tarczą. Pojedynek zaiste wyrównany i zażarty był, o czym świadczyć może głowica, która zrezygnowała ze swej bytności z pozostałą częścią miecza, odłączając się od niego. Ból wielki twarz Szymona przeszył, gdyż miecza kompan jego mu użyczył, jednakże na osłodę okazało się iż walkę sędziowie uznali minimalnie, ale jednak na korzyść Szymona. Feudał polski Łukasz ucieszony ze zwycięstwa swego człowieka sam do boju wystąpił. Krzyżacy naprzeciw niemu wystawili Piotra z Bytowa. Tym razem walka toczyła się na miecze i tarcze, które w całości się ostały. I tym razem, po długiej walce zwycięstwo odniósł polski obóz. Krzyżacy znieść tego nie mogli i ponownie do boju Wojtka z Kielc wystawili. Naprzeciw wystąpił jego imiennik ze Słupska dzierżąc miecz i tarczę. Dzielnością rycerze się wykazali i tym razem ponownie siłę polską gawiedź ujrzeć miała. Udowodnili tym samym Polacy iż we władaniu mieczem podczas turniejów górę stanowią.
Image
Książę dbając o zapewnienie należytej zabawy Panom Feudalnym oraz ich hufcom gości specjalnych zaprosił. Grajków zamówił – zespół Tryzna ze Szczecina, który to zaczął umilać czas pięknym i z pasją dobywanym graniem. Przybył również ze swym rarogiem sokolnik, który o polowaniach z ptactwem drapieżnym szeroko i ciekawie każdemu opowiadał. Zarówno grajkom jak i sokolnikowi Książę serdeczne podziękowania śle.
Image

Ok. 15.00 Pokój Boży ogłoszono, by uczestnicy zmagań strawy obozowej mogli skosztować. A że słońce niemiłosiernie prażyło, wycieczkę na pogańskie megality odtrąbiono i sam Woj Bork o historii owych głazów opowiedział.
Image
Po powrocie, nim wielki turniej łucznicy ogłoszono, Krzyżacy, ku zdziwieniu samego Herolda, dwa zaiste przedziwne pojedynki rzucili. Pierwszy turniej na spojrzenia stoczyli, by sprawność wzroku swego sprawdzić, a drugi "Kamienną twarzą" Krzyżacy nazwali, gdzie to rozśmieszyć przeciwnika należało. Oba wyzwania krzyżacy wygrali.

Tymczasem, gdy w lesie przygotowania do wielkiego polowania przygotowywano, niespodzianie wielki i przebrzydły gajowy się zjawił i książęcych ludzi pogonił, jak to sam prawi, ze swojego lasu. Już poczęto wyprawę zbrojną szykować, by pokazać gajowemu kto tu prawem stoi, gdy wieść od Księcia przyszła, że sam się z nim policzy, a polowanie w pobliżu osady się odbędzie. I zaliż tak się stało. Nie wiadomo skąd nadleciały i z lasów przybiegły pod osadę bestie przeróżne. Obeznani skrybowie twierdzą iż widzieli je w XIII – wiecznym manuskrypcie Bestiariuszem z Aberdeen zwanym. A na borkowych polach pojawiły się: wąż scitalis, anphivena, jednorożec (niektórzy twierdzą do dziś, iż widzieli stwora z dwoma rogami, na co niektórzy nawet jęli zwać go dwurożec, czy też z łacińskiego duoceros), gryf, leocrota, yale i inne. A legenda niesie iż stwory te lęgną się w chacie borkowej, a najstraszniejszy z nich to Łatek... (któren w tym roku na postronku u Woja Borka siedział).
Image
Konkurencyje, które w tym roku najwięcej emocji budziły, to strzelanie do nietopyrza z bramy i strzał do pomykającej fretki z prędkością kulawego Harisa (to kolejna jednostka miary obowiązująca w KKR, drugą jest odległość mierzona w Harisach). Celnym strzałem do fretki pochwalić się może jedynie Wojtek Podruczny z Bogusława V, któren oklaski słuszne za to otrzymał.
O tym kto turniej zwyciężył, decydował wynik trzech najlepszych łuczników z każdego z obozów. I podobnie jak w zeszłym roku, minimalne zwycięstwo odniósł obóz polski i podobnie jak w zeszłym roku, mimo, że najlepszy okazał się łucznik krzyżacki, tym razem Adam z Włocławka. Osoby żądne poznania swych dokonań i wyników mogą zerknąć poniżej, gdzie skrybowie książęcy zebrali je wszystkie razem.

http://kkr.nsc.pl/turnieje/jajo2010.xls

Po ostatnim strzale z bramy przygotowania do uczty zaczęto i tu ostatnią konkurencję rozwiązano. Kucharz książęcy przygotowane przez obozy dania skosztował i zwycięstwo Polaków ogłosił.
I tu w konfuzję wpadli Herold wraz z resztą drużyny książęcej, gdyż remis z wytypowanych konkurencyjach przypadł. Po 4 zwycięstwa i jedno nierozstrzygnięte, gdyż chorągwi, dzięki czujności obu straży - nie udało się zdobyć nikomu.
Krzyżacy okazali się najlepsi w następujących dziedzinach:
- wyzwania łucznicze,
- wygląd, funkcjonalność i czujność obozu,
- pozostałe wyzwania i inicjatywy – plebeje, pojedynki na kije, pojedynki twarzowe, rzucanie nożem itp.
- loża dam również przyznała krzyżakom punkt
Image
W skład loży dam wchodziły po jednej z dam z każdego obozu oraz herold, a pod uwagę były brane również opinie odwiedzających turniej tubylców i przyjezdną gawiedź. Oceniane było wszystko to co się damom podobało.

Z kolei bojowi Polacy zwyciężyli w:
- pojedynki zbrojnych,
- oba polowania – poranne jak i wielkie,
- bitwa,
- kuchnia.
Image
I ten wynik radość ogólną przyniósł, gdyż Książę znowu nie wiedząc po której stronie w wojnie stanąć ogłosił turniej za rok!

Biesiada
Biesiada trwała w najlepsze i oba obozy świętowały swoje zwycięstwa przy współudziale muzyki dawnej, którą pięknie przygrywał nam zespół Tryzna ze Szczecina. A dołączyła do nich również Klara z Durandala ze swoim bębenkiem pięknie się uzupełniając. W międzyczasie dołączyli do wspólnego biesiadowania spóźnieni członkowie Bractwa Grodu Sokoła ze Złocieńca. Nie należy również zapomnieć o miodowym Tomku, który dzień cały trunki swe w osadzie oferował.
Image
W środku nocy przesławny Nocny Pijacki przy pochodniach rozegrano. W szranki stanęli z lekka się przechylając Gandalf, Marcin Niebrzydowski, Haris, Adam Bugajski, Dorotka, Elf (który jako jedyny rozróżniał słowa „3 wystrzały” od „3 strzały” posyłając w każdej konkurencji 6 strzał trzema wystrzałami), Filip Białożyński, Patryk Pokorski, ChomiC. I w tejże kolejności turniej się zakończył. Strzelania jednak trwały dalej a ich wyniki niepamięć okryła.... A najsłynniejszym strzałem tego roku był „na uległą foczkę” – jednak to widzieli już tylko najwytrwalsi...
Poranek przyniósł śniadanie i czas pożegnań.

Tak oto zakończył się V turniej o Złote Jajo Gryfa. W tym roku dwa jaja miał nasz Gryf. Co i wielce poprawne nam się wydaje.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspaniałą zabawę, ukłony dla tegorocznych Panów Feudalnych.

Koszalińska Kompania Rycerska

Image

Zdjęcia przez naszych gości ukazane:
http://chomikuj.pl/LORDXANTH - katalog Galeria
http://picasaweb.google.com/11013110909 ... Borkowie02
http://chomikuj.pl/McTavish?fid=301257218
http://picasaweb.google.com/pdimvm/Turn ... 2460330146
http://chomikuj.pl/El_minio/Foto/Turnie ... 23.05.2010 - hasło: rycerz
http://chomikuj.pl/booooogy?inbox=1 - hasło: boogy

Dodam iż po turnieju zostało kilka rzeczy. Prosimy o przejrzenie poniższej listy:
viewtopic.php?p=21135#p21135
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7763
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Poprzednia

Powróć do Kalendarium

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości