Stan oblężenia

Historie sławne tudzież inne, mniej znane lecz wszelako poważane. Wejdź i zobacz co działo się w czasach dawnych. A może i Ty podzielisz się swą wiedzą?

Stan oblężenia

Postprzez Buster » 09 Cze 2006, 07:06

Popełniłem właśnie taki oto artykulik. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Jak chcecie to można go umieścić na stronie. Życzę miłej i długiej lektury.


Stan Oblężenia Część I – Strona krzywdząca

Od kiedy ludzie zaczęli gromadzić się w większe społeczeństwa od tego czasu starano się zapewnić sobie bezpieczeństwo. Techniki budownictwa obronnego przechodziły przez wieki liczne modernizacje i ulepszenia, ale również i cofnięcia w rozwoju (czytaj początek średniowiecza). Od kiedy jedni ludzie zaczęli ochraniać swoje domostwa od wtedy inni zaczęli udoskonalać techniki oblężnicze, aby je podbić. Tak jak nie ma rzeczy idealnych tak nie ma tez zamku nie do zdobycia.

Wakacje pod zamkiem, czyli robimy piknik
Obleganie miast przyjmowało najróżniejsze formy najbezpieczniejszą z nich, ale również najdłuższą była oczywiście blokada interesującego nas obszaru. Dzięki takim działaniom armie nie były narażone na stratę żołnierzy, ale długie wyczekiwanie pod zamkiem wymagało posiadania ogromnych zasobów pożywienia dla armii. Blokady takie wyglądały raczej jak pole campingowe. Dookoła zamku rozkładano namioty, ustawiano strażnice oraz jeśli oblegano miasto portowe blokowano statkami dojście do otwartego morza. Oblężenia takie trwały często miesiącami a nawet latami. Strona atakująca mogła obawiać się jedynie przyjścia posiłków dla oblężonych. Miasta okrążone w ten sposób często kapitulowały dopiero wówczas, kiedy zabrakło im jedzenia. Załogi często w zamian za kapitulację żądały, aby puszczono ich wolno. Kapitulacja nie mogła odbyć się bez władcy lub właściciela zamku, który musiał wydać na to zgodę. Jako symbol zwycięstwa władze miasta wręczały oblegającym klucz do twierdzy. Kiedy twierdza została zdobyta zazwyczaj była doszczętnie plądrowana.

Kamieniem w łeb, czyli trochę o miotaniu

Niestety życie często nie bywało takie piękne i obrońcy zamku nie chcieli skapitulować. Czasami atakujący nie mieli również czasu na długie zaleganie pod zamkiem z obawy o np. nadejście posiłków dla obleganych. Dość szybką i bezpieczna metodą było ostrzelanie zamku z broni miotającej i palnej. Do takich działań wykorzystywano szeroki wachlarz maszyn, które służyły do szybkiego niszczenia murów.
Najpopularniejszą z maszyn oblężniczych jest najprawdopodobniej katapulta, która była używana już przez Rzymian kilkaset lat przed Średniowieczem a w Europie została ona najpewniej pierwszy raz użyta w XIIIw. Zasadą działania katapulty jest wykorzystanie napiętych lin, które wypychały ramię (łychę) machiny z powrotem do pozycji pionowej wyrzucając w ten sposób kamień lub ołowiana kulę. Znacznie celniejszą maszyna działająca na innej zasadzie był trebusz (zwany również trebuszetem), który wykorzystywał do działania energię opadającego ciężaru. Zbudowany był on ze stelaża, na którym zamocowane było ramię z jednej strony dłuższe i zakończone proca, w której umieszczano kamień lub kulę natomiast drugiej strony miał zamocowany drewniany kosz wypełniony kamieniami, który po zwolnieniu blokady ramienia nabierał rozpędu i podnosząc górną część machiny powodował wyrzut kamienia. Inną maszyną wojenną był onager zwany inaczej mangonellą. Była to machina wyglądem przypominająca katapultę jednak o trochę innym zastosowaniu. Za jej pomocą miotano najczęściej kawałki ołowiu, mniejsze kamienie lub smołę. Często zdarzało się, że wystrzeliwano z niej ludzkie szczątki i głowy zabitych, aby wywołać zarazę i obniżyć morale przeciwnika.
Broń miotająca znalazła zastosowanie na prawie wszystkich bitwach średniowiecza. Zdobywanie zamków bez niej mogło się skończyć dla atakujących jedynie wystrzelaniem przez łuczników broniących twierdzy. Skuteczny i gęsty ostrzał murów często decydował o losach broniącego się zamku, lecz był kiepskim rozwiązaniem, jeśli chciało się przejąć go na własność. Odbudowa zniszczonych murów pochłaniała wiele pieniędzy i cennego czasu, którego z obawy przed próbą odbicia go nowi właściciele nie mieli zbyt wiele.

Kto trafi bliżej okna, czyli trochę o strzelaniu
Nie wiadomo dokładnie, kiedy w Europie została użyta pierwsza broń palna. Wielu twierdzi, że w bitwie o Crecy w roku 1346r. Jedno jest pewne. Broń ta szybko zaczęła wypierać starodawny sprzęt oblężniczy. Co prawda pierwsze bombardy nie były może skuteczne ale na pewno robiły wiele huku co często prowadziło do osłabienia morale przeciwników i bardzo często płoszyło jego konie.
Najstarszym przedstawicielem tej grupy jest bombarda, której nazwa pochodzi od łacińskiego słowa bombus, które oznacza głuchy dźwięk, który niewątpliwie słychać było przy wystrzale. Bombardę stosowano od połowy XIV do XV wieku głównie do burzenia murów. Bombarda była działem o dużym kalibrze. Największe z nich miały kaliber 700mm a ich masa przekraczała 15 ton. Bombarda składa się z dwóch głównych części. Komory prochowej, w której umieszczano ładunek prochowy oraz części głównej, czyli inaczej lufy, do której wsadzano kule. Podobnie jak w przypadku miotających maszyn oblężniczych wystrzeliwano kule kamienne, niekiedy wzmacniane metalowymi obręczami w późniejszym okresie pojawiły się lane kule żeliwne. Masa kul kamiennych wynosiła ok. 500kg a można było je wystrzelić na około 200 do 600m.
Wyprodukowanie i utrzymanie takiego działa było porównywalne z kosztami wystawienia uzbrojonego oddziału piechoty. Kolejnym mankamentem był koszt amunicji gdzie jeden strzał kosztował mniej więcej tyle, co 10-24 krów (w zależności od kalibru). Do tego często obserwowano pękanie odlewanych dział po kilku strzałach. Postęp techniczny spowodował również, że ostrzał porównywalny z wielkimi bombardami można było uzyskać już z dział o kalibrze 150 – 250 mm toteż ich produkcja przestała się opłacać.

Zastukajmy mieczem w bramę, czyli atak bezpośredni
Kiedy już pobawimy się nasza artylerią z obrońcy o dziwo nie chcą się jeszcze poddać czas na bezpośrednie zdecydowane działania. Frontalny szturm na bramę rzadko przynosi pożądany efekt, o czym pisałem już wcześniej. Pora wiec wykorzystać kilka zabawek, które na pewno ułatwia nam życie.
Kolejnym znanym już od starożytności sprzętem jest taran. Jego najprostsza konstrukcją jest po prostu belka noszona przez kilku ludzi, która nierzadko miała okutą głowicę. Niestety żywotność załogi takiego taranu na polu bitwy nie była długa wiec trzeba było pomyśleć o czymś bardziej zaawansowanym. Mądrzy ludzie tak zwani inżynierowie wymyślili, więc drewnianą konstrukcje na kółkach podobną do budy dla psa (tylko większą). W środku tej konstrukcji umieścili znana nam już belkę, która zawiesili na linach, co by nasi żołnierze nie musieli się męczyć z jej przenoszeniem. Konstrukcja miała dach oraz ściany wyłożone mokrymi skórami, aby nie zapaliła się od płonących strzał. Taran był bardzo niebezpieczną maszyną, kiedy dotarł do bramy (może o ile dotarł), lecz często napotykał przeszkodę w postaci fosy. Ale i na to były sposoby. Nie były może zbyt wyszukane, ale za to dość skuteczne. Najpopularniejszą metodą była tzw. kładka, czyli nic innego jak drewniany mostek, który kładziono na uprzednio zasypaną sianem lub belkami fosę. Kolejna metoda wyszukanego szturmu były wierze oblężnicze zwane również hulajpolami. Były to kilkupiętrowe mobilne baszty zbudowane z drewna i obłożone mokrymi skórami. Posiadały liczne galeryjki platformy i otwory strzelnicze, przez które łucznicy mogli razić obrońców zamku. Na samym szczycie znajdował się specjalny pomost po opuszczeniu, którego wojownicy z wierzy mogli się dostać na mury warowni. O wiele niebezpieczniejszym sposobem dostania się na mury było ustawienie drabiny, po której żołnierze wchodzili do góry. Niestety atakujący w ten sposób ludzie byli narażeni na odepchnięcie drabiny, co najczęściej kończyło się ich śmiercią bądź poważnymi obrażeniami. Żołnierze atakujący na zamek byli bardzo narażenia na ostrzał wrogich łuczników (chyba już trzeci raz o tym wspominam), więc częstym zjawiskiem przed zamkami były parawany, czyli wykonane z drewna lub wikliny tarcze mające chronić ludzi oraz sprzęt oblężniczy.

Bardziej wyszukane metody walki, czyli kopanie i podkładanie
Jedną z bardziej skomplikowanych metod przebicia się przez mury zamkowe było wykonanie podkopu. Ten rodzaj działań upowszechnił się dopiero w XV wieku nie na początku nie spotkał się ze zbytnim zainteresowaniem z powodu trudności jego wykonania. Cała filozofia polegała na tym, aby wykopać tunel, który dochodził aż do murów powodując ich zawał. Pożądany efekt można było osiągnąć na kilka sposobów. Pierwszym z nich było umieszczenie ładunku minowego pod murem i odpalenie go. Drugim sposobem jest wycięcie lub spalenie drewnianej konstrukcji muru, co powodowało jego zawalenie. Oczywiście obrońcy zamku nie pozostawali bierni w stosunku do podkopów wroga i ryli własne tunele nad lub pod podkopami wroga, aby doprowadzić do zawalenia jego chodnika. Największe walki podziemno – minerskie przypadają na oblężenie Sewastopola w XVI wieku podczas wojny rosyjsko – tureckiej. Wojska angielsko – francuskie wykonały wtedy ok. 1260m chodników, w których odpalili 136min, a wojska rosyjskie wykopały ok. 6780m, w których zdetonowano 94 miny.

Kiedy już zdobędziemy zamek, czyli cieszmy się

Zdobycie wrogiego zamku a w szczególności tego późnośredniowiecznego wymagało nie lada zachodu. Bywało nawet, że trzeba było wykorzystać wszystkie sposoby, jakie opisałem, ale kiedy już udało nam się pokonać siły broniące mogliśmy się cieszyć wszystkimi łupami, jakie tylko znaleźliśmy w mieście i całkiem przyzwoitym zamkiem (o ile nie posiekaliśmy go wcześniej na kawałki sprzętem oblężniczym). Dawało to tez kontrole nad ziemiami podległymi pod niego wiec pozwalało ściągać podatki z wiosek i mniejszych miasteczek. Jednym słowem same korzyści. Tylko ile trzeba się było napracować

Słowo od autora, czyli gadanie o niczym
Artykuł ten jest wersją powiedzmy minimalistyczną (nie mylić z balistyczną :p) więc starałem się pomijać liczne przykłady które dostarcza nam historia a podałem tylko te najciekawsze. Zmniejszyłem tez do minimum liczbę dat i starałem się ograniczać je tylko do wieków. Takie zabiegi maja na celu udogodnienie czytania, ponieważ dodanie tych szczegółów znacznie wydłużyłoby artykuł. Myślę, że taka forma jest dogodniejsza dla czytelnika. Mój artykuł miał być po prostu miłą lekturą. Mam nadzieje, że mi się udało.

Bibliografia:
1. Zenon Mendygrał „Arsenał Bellony”
2. Wczesna broń palna - autor Radek
3. Źródła internetowe
4. Bagaż własnych doświadczeń w zdobywaniu zamków


Poprawiłem "mówców" na "murów".
Gratuluję pomysłu oraz świetnego lekkiego wykonania :D.
Ostatnio edytowany przez Buster, 09 Cze 2006, 08:10, edytowano w sumie 1 raz
JESTEM ULTRASEM!!

Gandalf napisał(a):A jak jest Buster to nie może nie być jaj bo to się wyklucza.
Awatar użytkownika
Buster
 
Posty: 757
Artykuły: 2
Dołączenie: 16 Paź 2004, 12:49
Miejscowość: Z odchłani czasu, zza siedmiu mórz, z odległej galaktyki itp...

Postprzez Haris » 10 Cze 2006, 22:16

Buster, to się czyta świetnie! "Miłą lekturą" jest to zaiste.

Polecę każdemu zainteresowanemu poruszoną tu tematyką, A. Michałka "Husyci"

mała literówka - nie hulajpola tylko hulajgrody
"Deus lo vult!"
Awatar użytkownika
Haris
Bractwo
 
Posty: 4397
Artykuły: 6
Zdjęcia: 1
Dołączenie: 30 Paź 2004, 18:55
Miejscowość: skądinąd

Postprzez Buster » 11 Cze 2006, 19:38

Myslę Harisie że nie jest to literówka a poprostu różnorodnośc nazewnictwa. Na jeden ze stron internetowych na te samą machine mozna znaleśc nazwy takie jak turres, helopole czy beluardy. Ja brałem nazwe z arsenału bellony. Nazwa przez ciebie podana jest jak najbardziej poprawna ale podawanie wszystkich innych nazw machin mija sie z celem. Zapewne artykuł zwiekszył by sie o kilka linijek.
Pozdrawiam Buster
JESTEM ULTRASEM!!

Gandalf napisał(a):A jak jest Buster to nie może nie być jaj bo to się wyklucza.
Awatar użytkownika
Buster
 
Posty: 757
Artykuły: 2
Dołączenie: 16 Paź 2004, 12:49
Miejscowość: Z odchłani czasu, zza siedmiu mórz, z odległej galaktyki itp...

Postprzez Haris » 11 Cze 2006, 21:27

Ok. uznaję. Nie ma jak silna argumentacja oparta na literaturze. Pozdrawiam.
"Deus lo vult!"
Awatar użytkownika
Haris
Bractwo
 
Posty: 4397
Artykuły: 6
Zdjęcia: 1
Dołączenie: 30 Paź 2004, 18:55
Miejscowość: skądinąd

Postprzez Buster » 19 Cze 2006, 21:13

Stan Oblężenia Część II – Strona Pokrzywdzona

W poprzednim artykule przybliżyłem techniki zdobywania średniowiecznych zamków. Teraz postaram się opisać sposoby jego obrony. Jak pisałem wcześniej nie ma rzeczy idealnych wiec nie ma tez zamku którego nie dało by się obronić. Bowiem na każdy patent atakujących obrońcy mieli swoje sposoby. Należy oczywiście przypomnieć na samym początku, że obrońcy byli w o wiele lepszej sytuacji z racji tego, że mieli przewagę, która niewątpliwie było posiadanie zamku i walka na swoim dobrze znanym terenie.

Jak wygląda zamek, czyli, na czym stoimy
Po pierwsze do obrony zamku jest nam potrzebny… zamek. Bez tego ani rusz. Zamki (ewentualnie warownie, twierdze, osady w zależności, co chcemy bronić) były wykonywane z drewna (wczesne średniowiecze) oraz kamienia (rozkwit oraz późne średniowiecze). W zależności od wykorzystanego materiału różnił się styl, w jakim wznoszono warownię. Od X do XII wieku zamki otaczano rowem i czasem drewnianym wałem obronnym lub częstokołem. Od XI wieku usypywano wzgórze z drewnianą wieżą zwaną, mottą która była pierwowzorem późniejszego donżonu. Pod koniec XII wieku rozpowszechniły się budowle kamienne. Drewniane motto zamieniono na kamienny stolp a zewnętrzny mur był połączony z narożnymi basztami.

Opis poszczególnych części zamku, czyli więcej szczegółów
W centrum zamku kamiennego mieścił się donżon, (stolp), czyli budynek mieszkalny dla pana i jego świty. Był to pierwszy element budowania zamku i nierzadko był w późniejszych latach rozbudowywany. Czasem zdarzało się, że Pan budował nową siedzibę z stara przechodziła modernizacje i stawała się skarbcem lub więzieniem. Stolpy miały o wiele grubsze mury niż standardowe oraz miały tylko jedno wąskie wejście, co pozwalało na dłuższą obronę. Budowano je zazwyczaj na środku dziedzińca lub w najsłabszym miejscu w murze, aby wzmocnić jego konstrukcje. Jednym z przykładów klasycznych budynków tego typu jest donżon w Rochester wybudowany w roku 1127.
Wieża mieszkalna była otoczona kamiennym murem, który miał za zadanie ochraniać mieszkańców zamku.. Górna część muru była wyposażona w blanki, czyli kamienne klocki, które miały chronić obrońców przed strzałami i pociskami wroga.
Na rogach muru lub, co określoną odległość wznoszono baszty, czyli wysokie kamienne wieże budowane na planie koła, kwadratu lub wielokąta. Dawały one dobrą widoczność na okolicę i pozwalały wystawić sprzęt oblężniczy. Okna zamkowe na basztach jak i w murach i donżonie były niewielkie, prostokątne i budowane niewiele nad podłogą. Rozszerzały się do, wewnątrz aby chronić przed pociskami, ale wpuszczać światło. Wieże dawały tez możliwość obrony murów pomiędzy nim. Tak jak mur były zakończone blankami. Baszty straciły swoja przydatność po wynalezieniu broni palnej a ich miejsce zajęły bastiony i basteje.
Bramy były nieodzownym atrybutem każdego zamku (przecież jakoś trzeba było wychodzić). Z uwagi na to, że była to najsłabsza część zamku była najsilniej chroniona. Oprócz drewnianych wrót często spotykano metalowa bronę, którą opuszczano na wypadek ataku wrogich wojsk. Bramy posiadały tez sekretne drzwi, które pozwalały dokonywać szybkich wypadów za mury zamkowe bez czasochłonnego otwierania głównej bramy, (co mogło mieć opłakane skutki). Dostępu do bramy bronił również most zwodzony oraz barbakan.
Barbakan służył do zwiększenia obrony bramy było to osłonięte przejście łączące mur z basztą. Najstarszy zachowany barbakan w Europie pochodzi z I połowy XIII w. i znajduje się w Carcassonne we Francji. W Polsce zachował się min. barbakan w Krakowie z XV wieku.
Ostatnim podstawowym aczkolwiek dosyć nieczęsto spotykanym elementem zamku jest fosa.
Kiedy myślimy o zamku zapewne od razu widzimy fosę. Częściej spotykane były wykopane rowy wypełnione zaostrzonymi i postawionymi na sztorc palami, które uniemożliwiały (szczególnie konnicy) dostęp do murów. Fosy wypełnione wodą były mniej powszechne, ale bardzo utrudniały wykonanie podkopu pod murem.

Kiedy wróg przyniesie swoje zabawki, czyli zapobieganie sprzętą oblężniczym
Frontalny atak zawsze wiązał się z ryzykiem ze strony agresorów, dlatego próbowało on maksymalnie ułatwić sobie atak stosując różnorodne machiny oblężnicze (opisane w pierwszej części tego artykułu). Oczywiście obrońcy mieli również swoje machiny, które starały się uprzykrzyć życie atakującym. W tej części zajmiemy się odpieraniem ataków prowadzonych przez maszyny wroga.
Atak taranem był bardzo groźny i dość bezpieczny dla atakujących. Oblężeni bronili się na kilka sposobów. Pierwszym z nich było wzmocnienie muru za pomocą plecionki z wikliny lub drewnianej (nierzadko amortyzowanej) osłony. Tarcze takie były zsuwane z muru na linach bądź mocowane na żurawiu. Niestety taki sposób był tylko krótkotrwałym wzmocnieniem murów i na dłuższą metę nie przynosił efektów. Następnym sposobem było zrzucenie na krótko przed dojściem tarana do muru liny, na którą łapano machinę i podnoszono ją do góry, aby uniemożliwić jej atak i poruszanie się. Załoga zamku zrzucała również wielkie kłody, które łamały tarany czyniąc je bezużytecznymi.
Walka z wieżami oblężniczymi była o wiele trudniejsza jednak nie niemożliwa. Aby odeprzeć ich ataki budowano na murach specjalne żurawie, które przenosiły nad nie beczki z paląca się smołą i wyrzucały je. W miejscu ataku budowano również drewniane rusztowania, które nie pozwalały wieży dojść na odległość, na której mogłaby otworzyć pomost. Były one również bardzo podatne na ostrzał z machin miotających bądź artylerii ze względu na swą wielkość i niewielka szybkość poruszania się. Jest jeszcze jedna skuteczna metoda obrony przed wieżami. Mianowicie wykopać fosę lub szeroki rów.
Drabiny oblężnicze to akurat niewielki problem. Od wieków ludzi wykorzystywali drabiny do wchodzenia na mury. Miały one jednak sporo wad. Pierwsza i najważniejsza była taka, że jeden człowiek wystarczy żeby ja odepchnąć. Następne to tylko kwestie natury technicznej takie jak np. transport. Ale mądrzy ludzie umieli myśleć i kosztem utrudnienia transportu wymyślili drabiny, których jeden człowiek nie odepchnie. Skonstruowali drabinę na, kołach która podnosząc się jednocześnie zapierała się na stelażu. Ale walka z takimi drabinami również nie była wielkim problemem. Wystarczyła prosta drewniana konstrukcja wbudowana w mury, która wysuwała się jednocześnie uniemożliwiając postawienie drabiny przy murze a co za tym idzie nie dało się na te mury wejść. Drugim plusem drabiny, (kiedy się bronimy oczywiście) jest potrzeba wchodzenia po niej gęsiego, więc dość ciężka kłoda zrzucona po drabinie eliminowała większość wchodzących.

My też mamy swoje zabawki, czyli sprzęt do obrony
W obronie miast stosowano również miotające machiny oblężnicze, które opisywałem w pierwszej części tekstu. Nie będę więc przybliżał ponownie opisów i zastosowania tych jakże przydatnych przyrządów. Oprócz machin, których używali atakujący do obrony wykorzystywano również kilka własnych wynalazków.
Pierwszym i dość znanym była balista, czyli inaczej gigantyczna kusza strzelająca bełtami o odpowiedniej (dużej) wielkości oraz niekiedy kamieniami oraz belkami. Powtarza ona schematy zwykłej kuszy. Napinana była za pomocą kołowrotów. Jej donośność dochodziła do 200m. Nadawała się idealnie do strzelania w oddziały wroga idące w zwartym szyku ze względu na możliwość przebicia kilku wrogów na raz, (co bardzo rzadko się zdarzało).Czasami do bełtów przywiązywano materiały wybuchowe.
Następną zabawką tym razem z rodziny artylerii są działka obronne o małym kalibrze (od 40 -100mm) i długiej lufie (20 - 25 kalibrów) zwane taraśnicami. Była to broń, która miała spełniać funkcje obronne wiec nie potrzebne były duże kalibry. Przy budowie tej broni postawiono za zasięg, aby można było likwidować cele znajdujące się na znacznych odległościach głównie przygotowująca się do strzałów artylerie przeciwnika. Wymieniono również typ kul z kamiennych na żelazne. Często rezygnowano ze stelaża na rzecz montowani broni bezpośrednio do muru. Swą nazwę broń ta zawdzięcza właśnie montowaniu jej na tarasach zamkowych.
Jedna z mniej znanych aczkolwiek dość skutecznych zabawek był hak niszczycielski. Pomysł tej prostej machiny zrodził się w głowach sadystycznych inżynierów najprawdopodobniej w starożytności wraz ze wzrostem liczby walk morskich. Był to zamocowany na długiej tyczce hak. Konstrukcja ta podczas obrony zamku służyła do wywracania machin oblężniczych, rusztować i tarcz, które wróg ustawiał przed twierdzą. Nierzadko wykorzystywano też go do porywania pojedynczych żołnierzy, aby przenieść ich za mur gdzie … no domyślcie się. Niewiadomo niestety, z jaką skutecznością dokonywano owych porwań i raczej nie miały one zbytniego wpływu na wynik bitew (no chyba, że udało się im porwać generała, króla albo kogoś równie ważnego).

Wrzątkiem i kamieniem go, czyli wyrzucamy, co mamy
W obronie zamku oprócz załóg machin oblężniczych brali udział również piesi żołnierze. Najczęściej były to zastępy strażników lub po prostu mieszkańcy miasta (jakby nie patrzeć mieli jakiś interes w obronie miasta). Obrona prowadzona na murach była bardzo ważną szczególnie, kiedy wróg znalazł się bezpośrednio pod murami bądź w ich pobliżu.
Jedną z podstawowych jednostek (miary) w obsadzie muru jest łucznik. Jak łucznik wygląda i co robi każdy raczej wie. Jakby ktoś nie wiedział to przypominam, że łucznik to człowiek używający łuku. Posiadał łuk i co najmniej 24 strzały (miło widziane tez ręce i głowa, bo wtedy łatwiej się strzela). Miał za zadanie dziesiątkować armie wroga nim ta wejdzie na mury (potem już tylko uciekać można).
Strażnicy i zwykli mieszkańcy (nierzadko cechy i gildie miały przydzielony kawałek muru, który miały bronić), jeśli nie byli uzbrojeni we włócznie lub halabardy mieli za zadanie miotać kamieniami we wrogów stojących pod zamkiem i wchodzących po drabinach a jeśli posiadali wyżej wymieniony sprzęt (mogli użyć ewentualnie wideł lub innego długiego narzędzia) mieli za zadanie odpychać drabiny i zrzucać z murów agresorów
Przed atakiem gotowano również olej, smołę lub wodę i wylewano na głowy atakujących przez specjalne otwory w murze bądź w bramie.

Posłowie, czyli nie koniecznie o polityce
No, więc dobrnęliśmy do końca. Zamek obroniony misja wypełniona. Mam nadzieję, że trochę przybliżyłem wam techniki oblężnicze stosowane w średniowieczu i nie zanudziłem was po raz kolejny. Tym razem dałem trochę więcej przykładów oraz dat i mam nadzieje, że to nie wpłynęło na lekkość czytania i mój artykuł pozostał miłą lekturą. Niestety to już (prawie) koniec, ale nie smućcie się, bo niedługo nadejdzie wersja 2.0.

Bibliografia
1. Zenon Mendygrał „Arsenał Bellony”
2. Wczesna broń palna - autor Radek
3. Christopher Gravett „Rycerze”
4. Źródła internetowe
5. Bagaż własnych doświadczeń w obronie zamków





Milutkie czytanie (chociaż część I mi się bardziej podobała ;) )

zmieniono:
stolb na stolp
taranu na tarana (chyba tak jest poprawnie, albo obie formy są poprawne)
pomocom na pomocą
ja na ją
ze dwa przecinki

Wiesz to jest niestety przypadłośc sequeli (tak to se pisze?)
JESTEM ULTRASEM!!

Gandalf napisał(a):A jak jest Buster to nie może nie być jaj bo to się wyklucza.
Awatar użytkownika
Buster
 
Posty: 757
Artykuły: 2
Dołączenie: 16 Paź 2004, 12:49
Miejscowość: Z odchłani czasu, zza siedmiu mórz, z odległej galaktyki itp...

Postprzez Vega » 20 Cze 2006, 11:40

a czemu zmieniono "stołb" na "stołp", czyli formę poprawną na niepoprawną? :>
Aut bibat, aut abeat!
Cyceron
Awatar użytkownika
Vega
Kompani
 
Posty: 1222
Dołączenie: 16 Mar 2005, 18:59
Miejscowość: z gwiazdozbioru Lutni

Postprzez Buster » 20 Cze 2006, 11:59

Stolp albo stołb. Te dwie sa poprawne.
JESTEM ULTRASEM!!

Gandalf napisał(a):A jak jest Buster to nie może nie być jaj bo to się wyklucza.
Awatar użytkownika
Buster
 
Posty: 757
Artykuły: 2
Dołączenie: 16 Paź 2004, 12:49
Miejscowość: Z odchłani czasu, zza siedmiu mórz, z odległej galaktyki itp...

Postprzez FAZIK » 20 Cze 2006, 13:14

Vega napisał(a):a czemu zmieniono "stołb" na "stołp", czyli formę poprawną na niepoprawną? :>


? z tego co napisał Buster i co sam zmieniałem (stolb na stolp) wydaje mi się że jednak zmieniłem dobrze.
Life's a game with save and load features disabled.
Awatar użytkownika
FAZIK
Bractwo
 
Posty: 7501
Zdjęcia: 29
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:01
Miejscowość: Koszalin


Powróć do Dawne Dzieje

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości