Zastanawia mnie kilka wypowiedzi ( m.in. naszego szanownego Marszałka, Zwiastuna, Panka) gardzących bronią daleko (w przenośnym i dosłownym znaczeniu) lepszą niż kawałek sklepanego pręta. Bronią starszą, w wielu kulturach uważaną za świętą, bardziej popularną i zróżnicowaną. I co pragnę udowodnić ….. lepszą!
Proponuję historyczną wojnę na łuki kontra miecze (maczugi, topory i inne urządzenia AGD). Trochę rzeźniczenia, o które tak błaga Zwiastun.
Uważam, że to łuk a później kusza były prawdziwymi zwycięzcami na polach bitew, a nie przereklamowany miecz (który jest niewątpliwie symbolem średniowiecza).
Zacznijmy z grubej rury.
XIV i XV wiek, rozkwit średniowiecza, wojna 100 – letnia, sztuka militarna ówczesnego świata na najwyższym poziomie, uzbrojenie ochronne i ofensywne ciężkiej kawalerii – szczyt technologii i co …. Chłopaki z cisowymi kijami pokazali kto wygrywa.
Bitwa pod Crecy 25.08.1346 roku – 10 tys. rycerzy Edwarda III rozgramia dwa razy większą armię (ówcześnie najnowocześniejszą) Francuzów, rozstrzeliwując szarżujących rycerzy.
Bitwa pod Poitiers 19.09.1356 roku – trzy kolejne ataki konnych i pieszych rycerzy Jana II zostają po kolei rozbite przez prawie 3 razy mniejsze siły angielskie. Ginie ok. 3 tys. Francuzów a król dostaje się do niewoli.
No i Azincourt 25.10.1415 roku. 6 tys. wycieńczonych Anglików Henryka V, podjęło walkę z trzykrotnie większym przeciwnikiem. Był to najcięższy dzień dla miecza. Ok. 8 tys. poległych, 2 tys. jeńców, zginęło ok. 600 możnych i rycerzy. Straty angielskie… 300 wojowników…
Pozdrawiam podnosząc dwa palce do góry na znak zwycięstwa… wielbiciele miecza.