przez PodróżniczkaAyhra » 09 Sie 2005, 19:18
Weszli w odchłań Szlaku ziejącego grozą pomimo dobrej drogi i będących co jakiś czas studni z krystalicznie czystą wodą. Kiklu żołnierzy chciało się wykompać, lecz Ayhra im nie pozwoliła z kilku powodów, a mianowicie: zbyt zimna woda, która mogłaby ich zaraz zabić oraz brak czasu a także możliwość zwabienia Agroarachny, która zamieszkiwała te jaskinie. Obudziły ją krasnoludy kopiąc kopalnie i rozbudowując swój świat. Nie mogła sobie pozwolić na zabicie pajęczycy czy też na odwrót, który byłby niemożliwy ze względu na śliskią powierzchnię.
Co jakiś czas robiąc przystanki posuwali się w głąb góry. Na początku Ayhra z Busterem prowadząc oddział w dwuszeregu, bo droga była dość szeroka, pozwalając na taką podóż. Dziewczyna była trochę wyczerpana poprawianiem zaklęcia niewidzialności.
W końcu zatrzymali się na dłuższy postuj. Wszyscy zmarznięci przez corazto niższa temperaturzę mieli no sobie zimowe mundury i do tego jeszcze płaszcze podbte barankiem. Ayhra sama zmarznięta bo miała na sobie skąpą tunikę do półuda i buty przed kolano oraz płaszcz, który nie dawał ciepła, które było jej potrzebne przy tak niskiej temperaturze, a nie chciała tracić niepotrzebnie eneggii na ogrzanie się.
-Zimno ci?- zapytał się Buster.
-Troszkę.
-A chcesz cieplejsze ubranie? bo mamy zapas, ale mogą być na ciebie trochę za duże.- zaproponował
-Nie, mam swoje, tylko muszę się przebrać. Zaraz to zrobię- odpowiedziała i odeszła. Z pleczaka wyjęła spodnie, gorset i kurtkę, wszystko skórzane i w kolorze czarnym i podbite barankiem, tylko gorset nie miał ocieplającego futerka. Z dużego płaszcza zrobiła zaśłonę i zarzuciła zaklęcie niewidzialności.
Buster zostął sam przy ognisku, które rozpalili. Ayhra zniknęła mu z zasięgu wzroku. Siedział tak chwilę rozmyślając nad tym, co go czekało aż dołważył Dziewczynę. Teraz miała na sobie skórzane spodnie, koszulę, którą podtrzymywał gorset i skórzaną kurtkę. Jej płaszcz zniknął. Dziewczyna usiadła obok niego i zwiększyła ogień, by się ogrzać.
-ładne wdzianko- powiedział z książęcym akcentem. Ayhra domyśliła się, ze musiał być kiedyś na dworze, lub się tam wychowywać, ael słowa nie pasowały wcale do akcentu. "Zbyt prostackie"- pomyślała AYhra.
Po jakimś czasie, gdy wszyscy się najedli ruszyli w dalszą drogę.
Szlak kończył się w Jaskini Zimna, gdzie ściany były oszronione, a jedyne źródełko było zatrute. Nie zatrzymując się szli dalej. Teraz musieli się rozciągnąć, bo droga się zwężyła.
-Daleko jeszcze?- zapytał jeden z żołnierzy z tyłu. Ayhra mając bardzo dobry słuch usłysząła to i odpowiedziała dość głośno, żeby chłopak usłyszał:
-NIe. JEszcze ten szlak, Mosty Zagłady i Jaskinie Krasnoludów i jesteśmy w domciu.- powiedziała ze spokojem, a nawet możnabybyło wyczuć ziarnko żartu. Chłopak się speszył i już nie odzywał.
Dalej szli w ciszy, bo dziewczyna tak zarządziła przez możliwość zwabienia pająka.
Przeszli ten szlak i weszli na wąską i śliską ścieżkę nad przepaścią. Już było widać Most Śmierci, najbardziej zdradliwy i pełen niespodzianek most na tej drodze. Ci którzy tu dotarli opowiadali, że każdy niefortunny krok groził śmiercią.
Po kilku modlitwach byli już przy moście. Ayhra zarządziła, by przechodzili dwunastakami i gęsiego.
Po przeprawie weszli w Jaskinię Diamentów pełną świecących kamieni, niestety, za przepaścią, dlatego szli dalej.
Następny most był już bezpieczniejszy, ale i tak dla ostrożności szli gęsiego w pewnych odstępach.
Gdy wszyscy szczęśliwie dotarli na drugą stronę weszli w Jaskinie Krasnoludów. NIe wiadomo dlaczego dostały taką nazwę, bo to były ogromne, zdobione sale, jakich nikt w życiu nie widział. Tu zarządzili popas i chwilę odpoczynku, bo dziewczyna już prawie wyczerpana nie mogła iść dlaej, a żołnierze musieli coś zjeść, bo popadaliby z głodu. Tak więc rozpalono ogniska, a Ayhra się położyła na kótką dżemkę.
...Karate ni sente nashi...- karate nigdy nie atakuje pierwsze