(Ze względu na treść Masakryczno-Rasistowską wątpie że ów wiersz pójdzie na strone
)
Ostatni marsz KKR
Trening w końcu się zakończył, bowiem nikt już nie miał czasu,
każdy jednak idąc słyszał, dziwne szmery, mruki z lasu.
Uniesione głowy braci, chwały aura jaśniejąca,
Każdy bardzo był szczęśliwy, śpiewał każdy z nas do słońca.
Dziwne mruki wnet ustały, martwą cisze powodując,
Nikt z nas nic nie zauważył, śpiewał dalej, maszerując.
I wtem z lasu wyskoczyły, niczym bestie krwi spragnione,
A na twarzach ich cierpienie, czarne ich skrzydlate konie.
Chociaż każdy z nas był wielki, każdy z nas był doświadczony,
to nasz opór nie był wielki, bowiem każdy był zmęczony.
JarJar pierwszy w szyku stanął, tarczą dzielnie zablokował,
jednak bełt z mosiężnej kuszy... tego strzału nie sparował.
Fazik z łukiem celnie strzelał, wrogów z koni pozdejmował,
jednak łucznik tarczy nie miał, więc topora nie sparował.
Chomic pomóc tak się starał, mieczem mężnie wymachując,
Cep bojowy jednak trafił, ciało jego masakrując.
Orthank w płytach z mieczem w ręku, jeźdźca zranił, ucieszony,
Jednak za plecami jego, widniał topór, zakrwawiony
Zwiastun z dwoma toporami, zabił jeźdźca choć jednego,
jednak bełt z mosiężnej kuszy, z nóg powalił także jego.
Gandalf choć ostatni żywy, bronił się jak należało,
By go dobić z nóg powalić, czterech jeźdźców było mało
Jednak znów coś zabłysnęło, wzrok Gandalfa przykuwając,
Znów wyleciał bełt kusznika, serce brata przebijając.
Choć zginęli dumni byli, iż swe życie tak stracili,
I honoru, przewodnika, dzielnie walcząc nie splamili,
Tak zginęli, ramie w ramie, walcząc razem i padając,
teraz lecą, na pegazach, do niebiańskich bram zmierzając.
I wtem szczeniak się obudził, bardzo głupi i szalony,
czy nie wiedział, iż KKR, wielki jest, niezwyciężony?
Dajmy wrogom chociaż śnić, jak nas w bitwie powalają,
Bo w realnym naszym świecie, nigdy się nie doczekają.
Zwiastun