Stan oblężenia - Część I

ID artykułu: 15
Napisany przez: Buster
Napisany dnia: 10 Lip 2012, 16:41
Opis artykułu: Strona krzywdząca
Link do artykułu:
https://kkr.nsc.pl/forum/kb.php?a=15

Stan oblężenia

Stan Oblężenia Część I - Strona krzywdząca

Od kiedy ludzie zaczęli gromadzić się w większe społeczeństwa od tego czasu starano się zapewnić sobie bezpieczeństwo. Techniki budownictwa obronnego przechodziły przez wieki liczne modernizacje i ulepszenia, ale również i cofnięcia w rozwoju (czytaj początek średniowiecza). Od kiedy jedni ludzie zaczęli ochraniać swoje domostwa od wtedy inni zaczęli udoskonalać techniki oblężnicze, aby je podbić. Tak jak nie ma rzeczy idealnych tak nie ma też zamku nie do zdobycia.

Wakacje pod zamkiem, czyli robimy piknik
Obleganie miast przyjmowało najróżniejsze formy najbezpieczniejszą z nich, ale również najdłuższą była oczywiście blokada interesującego nas obszaru. Dzięki takim działaniom armie nie były narażone na stratę żołnierzy, ale długie wyczekiwanie pod zamkiem wymagało posiadania ogromnych zasobów pożywienia dla armii. Blokady takie wyglądały raczej jak pole campingowe. Dookoła zamku rozkładano namioty, ustawiano strażnice oraz jeśli oblegano miasto portowe blokowano statkami dojście do otwartego morza. Oblężenia takie trwały często miesiącami a nawet latami. Strona atakująca mogła obawiać się jedynie przyjścia posiłków dla oblężonych. Miasta okrążone w ten sposób często kapitulowały dopiero wówczas, kiedy zabrakło im jedzenia. Załogi często w zamian za kapitulację żądały, aby puszczono ich wolno. Kapitulacja nie mogła odbyć się bez władcy lub właściciela zamku, który musiał wydać na to zgodę. Jako symbol zwycięstwa władze miasta wręczały oblegającym klucz do twierdzy. Kiedy twierdza została zdobyta zazwyczaj była doszczętnie plądrowana.

Kamieniem w łeb, czyli trochę o miotaniu
Niestety życie często nie bywało takie piękne i obrońcy zamku nie chcieli skapitulować. Czasami atakujący nie mieli również czasu na długie zaleganie pod zamkiem z obawy o np. nadejście posiłków dla obleganych. Dość szybką i bezpieczna metodą było ostrzelanie zamku z broni miotającej i palnej. Do takich działań wykorzystywano szeroki wachlarz maszyn, które służyły do szybkiego niszczenia murów.

Najpopularniejszą z maszyn oblężniczych jest najprawdopodobniej katapulta, która była używana już przez Rzymian kilkaset lat przed Średniowieczem a w Europie została ona najpewniej pierwszy raz użyta w XIIIw. Zasadą działania katapulty jest wykorzystanie napiętych lin, które wypychały ramię (łychę) machiny z powrotem do pozycji pionowej wyrzucając w ten sposób kamień lub ołowiana kulę. Znacznie celniejszą maszyna działająca na innej zasadzie był trebusz, który wykorzystywał do działania energię opadającego ciężaru. Zbudowany był on ze stelaża, na którym zamocowane było ramię z jednej strony dłuższe i zakończone proca, w której umieszczano kamień lub kulę natomiast drugiej strony miał zamocowany drewniany kosz wypełniony kamieniami, który po zwolnieniu blokady ramienia nabierał rozpędu i podnosząc górną część machiny powodował wyrzut kamienia. Inną maszyną wojenną był onager zwany inaczej mangonellą. Była to machina wyglądem przypominająca katapultę jednak o trochę innym zastosowaniu. Za jej pomocą miotano najczęściej kawałki ołowiu, mniejsze kamienie lub smołę. Często zdarzało się, że wystrzeliwano z niej ludzkie szczątki i głowy zabitych, aby wywołać zarazę i obniżyć morale przeciwnika.

Broń miotająca znalazła zastosowanie na prawie wszystkich bitwach średniowiecza. Zdobywanie zamków bez niej mogło się skończyć dla atakujących jedynie wystrzelaniem przez łuczników broniących twierdzy. Skuteczny i gęsty ostrzał murów często decydował o losach broniącego się zamku, lecz był kiepskim rozwiązaniem, jeśli chciało się przejąć go na własność. Odbudowa zniszczonych murów pochłaniała wiele pieniędzy i cennego czasu, którego z obawy przed próbą odbicia go nowi właściciele nie mieli zbyt wiele.

Kto trafi bliżej okna, czyli trochę o strzelaniu
Nie wiadomo dokładnie, kiedy w Europie została użyta pierwsza broń palna. Wielu twierdzi, że w bitwie o Crecy w roku 1346r. Jedno jest pewne. Broń ta szybko zaczęła wypierać starodawny sprzęt oblężniczy. Co prawda pierwsze bombardy nie były może skuteczne ale na pewno robiły wiele huku co często prowadziło do osłabienia morale przeciwników i bardzo często płoszyło jego konie.

Najstarszym przedstawicielem tej grupy jest bombarda, której nazwa pochodzi od łacińskiego słowa bombus, które oznacza głuchy dźwięk, który niewątpliwie słychać było przy wystrzale. Bombardę stosowano od połowy XIV do XV wieku głównie do burzenia murów. Bombarda była działem o dużym kalibrze. Największe z nich miały kaliber 700mm a ich masa przekraczała 15 ton. Bombarda składa się z dwóch głównych części. Komory prochowej, w której umieszczano ładunek prochowy oraz części głównej, czyli inaczej lufy, do której wsadzano kule. Podobnie jak w przypadku miotających maszyn oblężniczych wystrzeliwano kule kamienne, niekiedy wzmacniane metalowymi obręczami w późniejszym okresie pojawiły się lane kule żeliwne. Masa kul kamiennych wynosiła ok. 500kg a można było je wystrzelić na około 200 do 600m.

Wyprodukowanie i utrzymanie takiego działa było porównywalne z kosztami wystawienia uzbrojonego oddziału piechoty. Kolejnym mankamentem był koszt amunicji gdzie jeden strzał kosztował mniej więcej tyle, co 10-24 krów (w zależności od kalibru). Do tego często obserwowano pękanie odlewanych dział po kilku strzałach. Postęp techniczny spowodował również, że ostrzał porównywalny z wielkimi bombardami można było uzyskać już z dział o kalibrze 150 - 250 mm toteż ich produkcja przestała się opłacać.

Zastukajmy mieczem w bramę, czyli atak bezpośredni
Kiedy już pobawimy się naszą artylerią a obrońcy o dziwo nie chcą się jeszcze poddać czas na bezpośrednie zdecydowane działania. Frontalny szturm na bramę rzadko przynosi pożądany efekt, o czym pisałem już wcześniej. Pora więc wykorzystać kilka zabawek, które na pewno ułatwia nam życie.

Kolejnym znanym już od starożytności sprzętem jest taran. Jego najprostsza konstrukcją jest po prostu belka noszona przez kilku ludzi, która nierzadko miała okutą głowicę. Niestety żywotność załogi takiego taranu na polu bitwy nie była długa wiec trzeba było pomyśleć o czymś bardziej zaawansowanym. Mądrzy ludzie tak zwani inżynierowie wymyślili, więc drewnianą konstrukcje na kółkach podobną do budy dla psa (tylko większą). W środku tej konstrukcji umieścili znana nam już belkę, która zawiesili na linach, co by nasi żołnierze nie musieli się męczyć z jej przenoszeniem. Konstrukcja miała dach oraz ściany wyłożone mokrymi skórami, aby nie zapaliła się od płonących strzał. Taran był bardzo niebezpieczną maszyną, kiedy dotarł do bramy (może o ile dotarł), lecz często napotykał przeszkodę w postaci fosy. Ale i na to były sposoby. Nie były może zbyt wyszukane, ale za to dość skuteczne. Najpopularniejszą metodą była tzw. kładka, czyli nic innego jak drewniany mostek, który kładziono na uprzednio zasypaną sianem lub belkami fosę. Kolejną metodą wyszukanego szturmu były wieże oblężnicze, zwane również hulajgrodami. Były to kilkupiętrowe mobilne baszty zbudowane z drewna i obłożone mokrymi skórami. Posiadały liczne galeryjki platformy i otwory strzelnicze, przez które łucznicy mogli razić obrońców zamku. Na samym szczycie znajdował się specjalny pomost po opuszczeniu, którego wojownicy z wieży mogli się dostać na mury warowni. O wiele niebezpieczniejszym sposobem dostania się na mury było ustawienie drabiny, po której żołnierze wchodzili do góry. Niestety atakujący w ten sposób ludzie byli narażeni na odepchnięcie drabiny, co najczęściej kończyło się ich śmiercią bądź poważnymi obrażeniami. Żołnierze atakujący na zamek byli bardzo narażenia na ostrzał wrogich łuczników (chyba już trzeci raz o tym wspominam), więc częstym zjawiskiem przed zamkami były parawany, czyli wykonane z drewna lub wikliny tarcze mające chronić ludzi oraz sprzęt oblężniczy.

Bardziej wyszukane metody walki, czyli kopanie i podkładanie
Jedną z bardziej skomplikowanych metod przebicia się przez mury zamkowe było wykonanie podkopu. Ten rodzaj działań upowszechnił się dopiero w XV wieku. Na początku nie spotkał się ze zbytnim zainteresowaniem z powodu trudności jego wykonania. Cała filozofia polegała na tym, aby wykopać tunel, który dochodził aż do murów powodując ich zawał. Pożądany efekt można było osiągnąć na kilka sposobów. Pierwszym z nich było umieszczenie ładunku minowego pod murem i odpalenie go. Drugim sposobem jest wycięcie lub spalenie drewnianej konstrukcji muru, co powodowało jego zawalenie. Oczywiście obrońcy zamku nie pozostawali bierni w stosunku do podkopów wroga i ryli własne tunele nad lub pod podkopami wroga, aby doprowadzić do zawalenia jego chodnika. Największe walki podziemno - minerskie przypadają na oblężenie Sewastopola w XVI wieku podczas wojny rosyjsko - tureckiej. Wojska angielsko - francuskie wykonały wtedy ok. 1260m chodników, w których odpalili 136min, a wojska rosyjskie wykopały ok. 6780m, w których zdetonowano 94 miny.

Kiedy już zdobędziemy zamek, czyli cieszmy się
Zdobycie wrogiego zamku a w szczególności tego późnośredniowiecznego wymagało nie lada zachodu. Bywało nawet, że trzeba było wykorzystać wszystkie sposoby, jakie opisałem, ale kiedy już udało nam się pokonać siły broniące mogliśmy się cieszyć wszystkimi łupami, jakie tylko znaleźliśmy w mieście i całkiem przyzwoitym zamkiem (o ile nie posiekaliśmy go wcześniej na kawałki sprzętem oblężniczym). Dawało to też kontrolę nad ziemiami podległymi pod niego więc pozwalało ściągać podatki z wiosek i mniejszych miasteczek. Jednym słowem same korzyści. Tylko ile trzeba się było napracować.

Słowo od autora, czyli gadanie o niczym
Artykuł ten jest wersją powiedzmy minimalistyczną (nie mylić z balistyczną :p) więc starałem się pomijać liczne przykłady które dostarcza nam historia a podałem tylko te najciekawsze. Zmniejszyłem tez do minimum liczbę dat i starałem się ograniczać je tylko do wieków. Takie zabiegi maja na celu udogodnienie czytania, ponieważ dodanie tych szczegółów znacznie wydłużyłoby artykuł. Myślę, że taka forma jest dogodniejsza dla czytelnika. Mój artykuł miał być po prostu miłą lekturą. Mam nadzieje, że mi się udało.


Bibliografia:
1. Zenon Mendygrał "Arsenał Bellony"
2. Wczesna broń palna - autor Radek
3. Źródła internetowe
4. Bagaż własnych doświadczeń w zdobywaniu zamków

Stan oblężenia - Część II - Strona Pokrzywdzona
This article was last edited by Gandalf on 16 Lip 2012, 09:29


Kto jest na forum

Zarejestrowani użytkownicy: Gniewko, Google [Bot]