Czas krucjat - cz. 1

ID artykułu: 21
Napisany przez: Haris
Napisany dnia: 11 Lip 2012, 20:25
Opis artykułu: impresja historyczna by Haris
Link do artykułu:
https://kkr.nsc.pl/forum/kb.php?a=21

Czas krucjat
impresja historyczna by Haris
cz. 1

Nie pragnę napisać tu mądrego artykułu historycznego, ani dokonywać analiz faktów historycznych. Będzie to raczej impresja - kilka słów na temat średniowiecza, a w szczególności czasu krucjat. Dla zainteresowanych służę literaturą dotyczącą tematu, dzięki której będą mogli wyrobić sobie własne zdanie.

Średniowiecze dzielę sobie na pewne okresy. Pierwszy etap zaczyna się dla mnie od 476, czyli umownej daty upadku Cesarstwa. I od tej daty moje receptory zaczynają bardziej uważnie czytać i słuchać. Dlaczego? ... bo okres Cesarstwa mnie nigdy nie zainteresował na tyle by pamiętać kolejnych cesarzy, kolejne podboje, itd. Pisząc to narażę się przynajmniej dwóm znajomym osobom, które starożytność uważają za najciekawszy okres. Jedna z tych osób powiedziała mi, że wstąpi do Bractwa, jeżeli będziemy odtwarzać X Legion Rzymski ... (cha, cha niedoczekanie).

Tak, więc 476 n.e. ... Oczywiście data zupełnie symboliczna. Cóż z tego, że na tronie cesarskim zasiadł wtedy wódz germański Odoaker. Od prawie 100 lat Cesarstwo już chyliło się ku upadkowi. A po tej dacie również, resztki cesarstwa zachodniorzymskiego upadały sobie ładnych dziesiąt lat. No, ale, czegoś trzymać się trzeba (przecież nie będziemy czytać wszystkich książek).

Wracając do pierwszego "mojego" podziału wieków średnich.

Wiek VI i VII to dla mnie na Zachodzie czarna magia. Resztki Rzymu trzymające się gdzieniegdzie, utrwalające się państwa germańskie, celtyckie i inne pochodne wędrówek ludów. Ruchy i przemieszczenia plemion, przechodzenie na wiarę chrześcijańską (che, che, che). Tworzenie się pierwszych klasztorów (529 klasztor św. Benedykta z Nurski na Monte Cassino), wysepek kultury w morzu rzeźników za głupich, aby w pełni wykorzystać osiągnięcia Rzymian i Greków.

Znacznie ciekawiej działo się na Wschodzie - Bizancjum i Arabowie. Z porozrzucanych ognisk na pustyni, tworzy się państwo terytorialnie osiągające rozmiary Cesarstwa. Ale to inna bajka. Bije ode mnie europocentryzm, fuj...

W tym czasie historię tworzą jednostki. Największe miasta mogły mieć max. kilka tysięcy ludzi. Wyczytałem, że w 1500 roku liczba ludności w Europie + Rosji wynosiła 100 mln ludzi. To trochę więcej niż obecne Niemcy. Za panowania Chrobrego szacunkowa liczba mieszkańców ziem jego państwa to 1.200 tys. Malutka gęstość zaludnienia Europy (im dalej na Wschód tym gorzej), brak władz i struktur państwowości. Jedyna siła to wodzowie wraz ze swoimi drużynami (polecam pieśń o Nibellungach i sagi skandynawskie). I jak tu zazdrościć ówczesnym chłopom, którzy ledwo wydzierali ziemię puszczy (praktycznie bez żelaznych narzędzi) do sracza chodzili odganiając się od wilków i niedźwiedzi, wyhodowali trochę grochu, a tu dup ... najazd bandy 10 głodnych drabów z siekierami i maczugami. I nie można zadzwonić na miasto... Nie dziwota, że chętnie oddawali się pod "opiekę" wodzom plemiennym, żeby było na kogo liczyć.

I tu mamy początki państewek plemiennych, czy rodowych.

W książkach historycznych podobają mi się opisy tego okresu, jak to jakiś wódz np. Longobardów spustoszył Nadrenię. Taaa... miał co pustoszyć. Jeżeli napotkał z 6 wioch i jedno miasteczko, to już sukces. Ale wojna o ziemie tego okresu jest dla mnie zrozumiała. Przy ówczesnej technice i wydajności uprawy, potrzebne były coraz większe tereny pod siew i pastwiska. Inaczej nastawał głód. Cóż ekonomia...

Osobiście biorę też mocno w nawias to, co rysują na mapach ówczesnej Europy autorzy podręczników szkolnych. Śmiało narysowane granice, a kolory oznaczają państwa Francję, Polskę, Cesarstwo Niemieckie, itp. Jakie państwa? Jakie granice? Autonomie "państewek" poszczególnych plemion, królów i królików, baronów i balonów nie dają takiej możliwości. Dany hrabia powiedzmy Beziers miał głęboko w poszanowaniu jakiegoś tam króla (który dopiero próbował zjednoczyć ziemie w pobliżu Paryża), sąsiednia Burgundia była silniejsza i bogatsza, a dochód naszego hrabiego był większy niż Filipa Augusta (no trochę przesadziłem). Liczyły się sojusze, przysięgi lenne, które z resztą bardzo często i chętnie łamano. Raczej wolę mówić o kraju Mieszka, kraju Filipa, kraju Ottona. Poza tym, jaki procent mieszkańców w ogóle wiedziała gdzie teraz przynależy? Taki chłop wiedział, że należy do rycerza X, który w niedzielę przegrał wiochę w szachy rycerzowi Y, który jest lennikiem już innego G, który jak nie zdradzi to jest lennikiem...

Nie chcę negować pewnego poczucia przynależności do kraju, ziemi, godła, języka czy jak to zwał. Ale dotyczy to max. 10% ludności (czyli posiadaczy). No i znacznie późniejszego okresu. O narodach mówić można ok. Wiosny Ludów (teraz pewnie wkurzyłem każdego wszechpolaka).

Wracamy do wieku VI - VII. To znaczy opuszczamy je.

Dalej mamy państwo Karola Wielkiego (768 - 814), tu już możemy mówić o tworzeniu się "tego średniowiecza", które większość ludzi kojarzy z królami, rycerzami, zamkami, kościołami i smokami (che, che, che). Nie mnie nędznemu opisywać, dobrze opisane w książkach powstanie państwa, jego porażki i sukcesy. Ogólnie przeczytać można okrzyk radości historyków, że wreszcie jakiś porządek, powrót do chlubnych praw i tradycji rzymskich, itd... Tu późniejsze eposy rycerskie szukać będą wzoru rycerskości. Ale cóż z tego skoro i tak okres IX i X wieku zdominują nowe ludy i kolejne najazdy - Wikingowie.

I tu rozpoczyna się mój II ulubiony okres średniowiecza.

Im więcej czytałem o wikingach, tym większe było moje zdumienie. Barbarzyńcy, nieznający w swych regułach społecznych pojęcia dobra i zła, tylko odwagi lub tchórzostwa. Dopiero chrześcijaństwo wprowadziło pojęcie, że zabicie człowieka może być złe. Wcześniej podczas tingów, rodziny, czy klany, dogadywały się co do sumy, jaką wypłacało się za zabitych, okaleczonych, itp. I sprawa była git. No, czasami kogoś tam wygnali lub usiekli, ale tu ważny był honor, sława, odwaga nie zaś grzech, czy "zły czyn".

Ogólnie lud zacofany i biedny, ale przyczynił się walnie do stworzenia takiej cywilizacji i krajów, które znamy do dziś. Myślę, że szaloną odwagę i okrucieństwo wikingowie posiadali głównie z biedy i przeludnienia. Prawie nie mieli żelaza. Przykładem może być kościółek Wang w polskich Karkonoszach (świątynia przewieziona ze Skandynawii). Zbudowano go bez użycia gwoździa i nie dla tego, że lubili chłopaki sobie utrudniać. Nie mieli gwoździ - były za drogie! Ciekawostką dla naszych przyjaciół odtwarzających wojów i wikingów może być to, że kolczug również raczej nie mieli. Większość, które odnaleziono, to był import z Bizancjum i Rusi. Oczywiście "zawodowe" oddziały były w nieuzbrojone i jak na ówczesne standardy wyposażenia, można ich traktować jak ciężkozbrojnych. Cóż, brak żelaza i brak technologii. Pomyśleć, że półwysep skandynawski stoi rudami żelaza i innych metali. W jednym z opisu napadu wikingów jest wzmianka o rabunku z kościoła - zawiasów! Cóż, żelazo.

A co do przeludnienia (przecież wyżej pisałem o "niedoludziu"). Przeludnienie wynikało z braku ziemi mogącej wyżywić populację.

Skutkiem biedy był wiking (tak nazywano wyprawy łupieżcze), skutkiem "głodu ziemi" były wyprawy w nieznane. Odkryli Amerykę Północną (nie Kolumb), dopłynęli i zasiedlili Grenlandię (musiał być inny klimat, skoro Grenlandia była dla nich bardziej green niż Skandynawia). Podbili, łupili i zasiedlili Wyspy Brytyjskie, Toż samo z ziemiami Francji, gdzie w końcu Karol II Prosty w 911, po przyjęciu przez nich chrztu, oddał kilka hrabstw zwanych obecnie Normandią. Z Normandii wyruszyli później podbić Brytanię (Wilhelm Zdobywca), no i tam też zaczęli rządzić. Odbili z rąk Arabów Sycylię oraz zjednoczyli (podbili) południowe księstwa włoskie, tworząc Królestwo Obojga Sycylii. Wylądowali na Rusi, początkując dynastię Ruryków. Dopłynęli na Morze Kaspijskie i Morze Czarne. Handlowali z Arabami. W Bizancjum tworzyli doborową gwardię, zwaną Waregami.

Wszędzie ich pełno. Decydujące bitwy np. w Brytanii z wikingami, prowadzone były przez ... najemnych wikingów. Jedni lali się z drugimi i wszędzie trzonem armii byli wikingowie lub Normanowie (praktycznie synonim). Wspaniali szkutnicy. Do dziś podziwia się dzielność morską drakkarów. To nie koniec ich zdolności. Uzbrojenie: tarcze migdały, długie kolczugi, hełm z nosalem, sposób walki konno, siodło z wysokim łękiem i szarża z włócznią pod pachą - to wynalazki potomków wikingów, czyli Normanów. Cały wiek VIII, IX i X to piętno tych morskich piratów i nieznających strachu wojowników (jak w Asteriksie).

Przypatrzmy się datom. 862 Ruryk opanował tron na Rusi, 911 osiedlenie się w Normandii, 1003 osiedlenie się na Grenlandii, 1016 to data ostatecznego podbicia państwa anglosaskiego, 1061 podbój Sycylii, 1066 Hastings, a 1095 ogłoszenie I Krucjaty. Synowie naszych wikingów - Normanów, którzy dopiero co podbili Sycylię i południowe Włochy, stali się jedną z armii "broniących" chrześcijaństwa. Ok. 1000 roku przyjmowano chrzest w Islandii, a tu już mamy walczących teologów.

No i najciekawszy okres historii, czyli krucjaty.


Czas krucjat - impresja historyczna by Haris - cz. 2
This article was last edited by Gandalf on 16 Lip 2012, 08:45


Kto jest na forum

Zarejestrowani użytkownicy: Yakman