VI Turniej o Złote Jajo Gryfa - 02-04.09.2011

Tu zacz znajdziesz wrażenia z imprez naszych zarówno tych jakieśmy zrobili jak i na które zawitaliśmy. Jeśli nas zobaczyłeś podziel się swą opinią.

Re: VI Turniej o Złote Jajo Gryfa - 02-04.09.2011

Postprzez Haris » 24 Paź 2011, 18:27

o ... to jednak piszesz tą relację :>
"Deus lo vult!"
Awatar użytkownika
Haris
Bractwo
 
Posty: 4397
Artykuły: 6
Zdjęcia: 1
Dołączenie: 30 Paź 2004, 18:55
Miejscowość: skądinąd

Re: VI Turniej o Złote Jajo Gryfa - 02-04.09.2011

Postprzez Gandalf » 24 Paź 2011, 22:23

No tak się jakoś złożyło. Wiesz, praca, żona, dziecko, kkr i te sprawy. :D
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7763
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Re: VI Turniej o Złote Jajo Gryfa - 02-04.09.2011

Postprzez maras » 13 Lis 2011, 17:17

Spoko, spoko. Bierz Foty:)
maras
 
Posty: 91
Dołączenie: 27 Lis 2004, 23:05
Miejscowość: Koszalin

VI Turniej o Złote Jajo Gryfa - relacja z turnieju

Postprzez Gandalf » 13 Lis 2011, 21:39

VI Turniej o Złote Jajo Gryfa – 02-04.09.2011 – relacja z turnieju

Image
A tym razem to sobie nie pospalim... Więcej się dziwów i turniejowych starć nocą działo aniżeli w blasku dnia, ale od początku zacznijmy. Drużyna Księcia Bogusława VIII z opóźnieniem sporym na borkowe gumno zjechała, gdyż wozów drabiniastych ledwo styknęło. Ponad 30 luda Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej wzmocnionej posiłkami Samhajmu szczęśliwie na miejscu zlądowało. Książę Bogusław, wielce zadowolony z przyspieszonej pracy, ruszył swoim zwyczajem na polowanie, zostawiwszy ludzi swych odzianych w herby czerwonego gryfa na srebrnym polu, by godnie poczty rycerskie przyjmowali. I zaczęły się zjeżdżać Bractwa Rycerskie tworząc obozy polski i krzyżacki. Doświadczone drużyny szybko zaczęły tworzyć warowne osady. Tym razem, ku ogólnemu zaskoczeniu i wbrew tradycjom z lat przeszłych, pierwszy stanął obóz polski z palisadą, bramą i strażami. Krzyżacy pewni swych sił straszliwie mitrężyli, zdając się na korzystne ukształtowanie terenu i mgłę opadającą na łąki.
Image

Obóz polski tworzyli:
- Drużyna Księcia Bogusława V ze Słupska;
- zacni i dzielni wojowie Chaos, Miranson i dziewoje Anna, Marta ze swym ogarem (z nazwy niestety nie znam, ale jeśli mi się wspomną to zmienię co rychlej);
- zaginiony Poczet Pana Romka z Księciem i Kroolikiem na czele;
- Patryk "Pogromca Łuków" Pokorski z Gniewu;
- Bractwo Łuczników Tradycyjnych z Gdyni z Marcinem Niebrzydowskim na czele;
- Marek Kocur z Kasią Gwardiak (obecnie Gwardiak-Kocur, jaśnie Książę gratulacje posyła i o prawie pierwszej nocy przypomina;)
- Arcus Tensus ze Szczecinka.
Image

Obóz krzyżacki tworzyli:
- Kujawska Chorągiew Władysława Łokietka z Kielc, Torunia, Warszawy;
- More Maiorum Mieszczanie Grodu Konitz z Chojnic;
- Grupa Łucznicza Stalowy Liść z Warszawy;
- Bracia Herbu Gryf z Bytowa;
- Piesza Drużyna Michała von Manteuffla;
- Maciej Morawiec z rodziną.
Image

Jeśli kronikarz kogoś pominął prosi o posłańca, by mógł wymierzyć sobie karę.

Ciemności borkowe osadę naszły
Mocno po zachodzie słońca w osadzie Woja Borka uroczystym i podniosłym pierdnięciem w róg przez gospodarza VI zmagania o Złote Jajo Gryfa rozpoczęte zostały.
Każdy z obozów swego feudała wyznaczył. Ponownie (i zasłużenie) Łukasz „Kermit” Michalski z Drużyny Księcia Bogusława V ze Słupska wybrany został jako dzierżący władzę nad Polakami. Natomiast Kapituła Zakonu, by godnie reprezentować w negocjacjach stronę krzyżacką, wskazała Krzysztofa „Jokera” Hołysza z Pieszej Drużyny Michała von Manteuffla, bractwa któremu przewodzi Wielki Nieobecny Józef, który w latach przeszłych obozem czarnego krzyża zarządzał.
Image

Krucjata
Kermit jako pierwszy inicjatywę przejął, i aby uświetnić przybycie tak licznego rycerstwa, wspólną wyprawę zaproponował. Miała to być krucjata do miejsca świętego, gdzie poganie do tej pory kaganki palą i miski z mlekiem stawiają.
Choć Joker i jego świta dość opieszale się zbierali, podejrzliwie zasadzki się dopatrując, w końcu orszak hufce sformowały. By obie strony czuły się bezpiecznie i pokój między sobą utrzymały na czas świętej krucjaty, ludzie Księcia czoło i zad pochodu osłaniali. Wielce święta i owocna była wyprawa, niosąca jedyną prawdziwą Religię na ziemie wciąż w pogaństwie tkwiące. Jedna tylko przygoda zakłóciła ten rycerski pochód. Otóż zbójcy jakowyś z lasu wybiegli i rzucili się na chorążych obu Panów. W szarpaninie i pościgu jeno chorągiew polską (dziwnym trafem) udało się odbić. Zbóje z zakonnym gonfanonem w las pierzchli. A tak sprytny i przebiegły był to napad (pewnikiem czarami wspomożony), iże nikt nie zoczył, któż to uczynić mógł. Kermit rycersko i dumnie oznajmił, że ścigać będzie winowajców, wiochy palić i chłopstwo na pal nabijać póki winnych nie znajdzie. Zakonni ludzie w złych humorach powrócili, obawiając się gniewu Wielkiego Mistrza za utraconą chorągiew.
W nocy przybyły jeszcze posiłki krzyżackie, pochodzące, dziw wielki, ze stolicy państwa polskiego. Szpiedzy zapewne jakowyś to byli, tytułem Stalowego Liścia się mieniąc dla niepoznaki. Nawet imiona ich zaiste dziwne były, co podejrzenie niosło czy nie są to aby przypadkiem najemnicy jacyś zza morza. Najemni szpiedzy z Albionu przybywający z Polskich ziem w służbie zakonowi... Co za czasy...
Image

Polowanie na wąpierza
I gdy kłaść się zaczęli zbrojni, straże jeno u bram wystawiając... ZŁE z boru wyszło. Ok. 2.30 Książę kazał wołać najlepszych łuczników. Strzały ze srebrnymi grotami poświęcono, egzorcyzmy odprawiono. Tak rozpoczęło się polowanie na wąpierza. Strona polska wystawiła 7 łuczników, Krzyżacy natomiast 6.
Strzelano w całkowitej ciemności do fosforyzujących się trupim próchnem duchów. Zmagania wygrali Polacy osiągając I, II, III i V miejsce.
1. Piotr Kiedos – 39 pkt
2. Marcin Niebrzydowski – 36 pkt
3. Patryk Pokorski – 32 pkt
4. Dorian John – 23 pkt
5. Kamil Paszewski – 22 pkt
6. Marlena John – 20 pkt
7. Agnieszka Rynkiewicz – 17 pkt
8. Jan Kuciński – 16 pkt
9. Wojtek Gula – 15 pkt
10. Magdalena „Ziółko” Kozłowska – 4 pkt
11. Joanna „Amba Fatima” Tomaszewska – 2 pkt
12. Sebastian Bugajski – 1 pkt

Polowanie zakończono z sukcesem ok. 4.30. Wąpierze ubito, a łucznicy zmęczeni zalegli w namiotach i chatach. Ledwo kilka chwil snu mieliśmy, gdy ogłoszono polowanie na śniadanie.

Polowanie na śniadanie
Rankiem Książę poprzez swych posłańców zwołał na nowo łuczników, by zwierza po kniei gonić. Straszliwie niewyspani stawili się najlepsi, co by talerze swych Panów oraz michy gawiedzi napełnić.
Strzelano do różnych bestyj i zwierząt jakie w lesie napotkano. Upolowano: wiewiórkę, głuszca, dzika, gryfa, scitalisa, yale’a, oraz przerażającego Gastropoda Rex.
Zwycięzcami, po zażartej i wyrównanej walce okazali się, podobnie jak w nocy, łucznicy strony polskiej (136 pkt.), pokonani wystrzelali (114 pkt.). Wyniki w kolejności:
1. Marcin Niebrzydowski – 73 pkt
2. Maciej Morawiec – 50 pkt
3. Patryk Pokorski – 39 pkt
4. Robert – 35 pkt
5. Dorian – 29 pkt
6. Kamil Paszewski – 24 pkt (zabójca Gastropoda Rex)
Image

Takoż do obozu wrócili syci Polacy, niosąc wiele obfitości na śniadanie i obiad. A w obozie krzyżackim – cóż, Joker post ogłosił i skromniejsze śniadanie modlitwą uzupełnił.
Po śniadaniu czas na rozgrzewkę przyszedł. Ogłoszono turniej plebejski. Tradycyjnie już Książę rzemieślników swych kunszt chciał sprawdzić, linę przez nich zrobioną na porwanie rycerstwu dając. Przeciągali się rycerze namiętnie, z werwą, lecz zerwać liny się zdołali, za co władca rzemieślników swych błotem czy złotem obsypał - źródła dość niewyraźnie na ten temat stoją. Przy przeciąganiu liny silniejsi okazali się Polacy, pewnikiem wskutek obfitszego śniadania, które łowczy ich upolowali. Jednakże najwięcej radości okowita sprawiła. Co by w pełni wartościowa była, garniec piwa każdy ze startujących wysączyć musiał. Rozrzut panowie mieli... Ponoć przez Kopernika, który to obracać ziemię zaczął i okrągłą uczynił. Na zakończenie plebejskich zabaw, worki przyniesiono i w nich wyścig urządzono. Aby jednak za łatwo nie było, wyznaczeni ludzie z obozów przeciwnych gradem wodnym startujących atakowali. I znowu feudał Kermit dumny ze swoich ludzi laur zwycięstwa zgarnął.
Image

Zaraz też wyzwania łucznicze zaczęły padać.

Wyzwania łucznicze
W tym roku wyzwania łucznicze jako drużynowe Książę zarządził i takoż drużyny na pola stawać musiały. A te różne były. Drużyna rodowa z Moraw krzyżackich w osobach Macieja i Aliny wielokrotnie w szranki stawała liczne zwycięstwa osiągając. Były również białogłowy, które wspólnie w szranki z mężami silnymi stawały. Jak również sami mężowie wspólnie innych wyzywali. Do najznamienitszym drużyn w pamięci zachować należy, poza oczywiście wspomnianą wcześniej, Piotra i Marcina oraz Partyka z Pawłem od Polaków i Marlena z Ziółko ze Stalowego Liścia po stronie krzyża. Tę ostatnią to za wygląd, czar i powab pewnikiem Herold wyróżnił, gdyż wyniki mizerne były. Nawet sam gospodarz Woj Bork łucznika swego wystawił, Janem od Borka zwanego, który Krzyżaków wsparł i z Maciejem z Moraw wspólnie się potykał. Herold wszystko zgrabnie podliczył i do wiadomości przekazał, że łucznicze wyzwania Polacy wygrali.
Image

A tymczasem wieść gruchnęła, że Wielki Mistrz krzyżacki swego reprezentanta zmienił, powody tylko jemu samemu znane są, choć plotki poszły jakoby Joker za utratę sztandaru urząd złożyć musiał. Obozem dowodzić zaczął Wojciech Gula herbu Odyniec z Kielc. Od razu robota w obozie krzyżackim ruszyła, szańce, ostrokoły, kozły i potykacze stanęły. Warty szybko też zorganizowano.

Zabawy plebejskie
Ciekawym wyzwaniem był pacynbol. Emocji było wiele, a trup ścielił się gęsto. Goście nasi rozwinęli standardowy układ o tarczownika, zza którego szyli do przeciwników czosnkowymi strzałami. A zmiłowania nawet dla kobiet nie było. Sińce każdy jako suweniry otrzymał.

W osadzie Wielki Szu – Chomic przegrywał borki z chętnymi. Gry w kości, szachy lub młynek. Najdłużej hazardem zajęli się przybyli wikingowie, którzy nie dość, że nauczyli grać krupiera, to ogrywali go bezwzględnie.
Image

W ciągu dnia jeszcze liczne przedziwne wyzwania się stały. Pojedynek dam na tajną broń, lucetem zwaną, się odbył, gdzie białogłowe krzyżackie sprawniejsze się okazały. Polacy z kolei w dopingu swych rycerzy podczas walk zbrojnych przyśpiewkami różnymi i damą z brodą szalę zwycięstwa na swoją rzecz przelali. Na siłę spojrzeń Krzyżacy lepsi się okazali, ale polegli za to w turnieju min. Krzyżacy za noże chwycili i w rzucaniu siłę swą pokazali, a obiad przez oba obozy na równi przez kucharza książęcego ocenion został. Szczęściem i umiejętnościami wykazali się jedni i drudzy, ale ostateczna wygrana w plebejach, z porannymi licząc, do Polaków należała.
Image
W południe rycerstwo obu obozów zmierzyć się postanowiło i w szranki bitewne stanęło.

Walki rycerskie
Zbrojnie ze swymi pocztami sztandarowymi obozy wyszły i z własnym nawet wsparciem dopingowym się ukazali. Przed walką każdą, heroldzi obozowi pierwej stawającego z imienia i herbu przedstawiali, a także liczne jego zasługi i wyczyny przedstawiając, by przeciwnika słusznie onieśmielić. Do pierwszej walki sam feudał krzyżacki Wojciech wystąpił i w pojedynku Miransona pokonał. Dobrze Krzyżacy zaczęli, ale na pole Chaos się wdarł i rycerza Mario pokonał. Feudał krzyżacki widząc co się dzieje honor zakonu ratować musiał, jednakże na Pokrzywę się natknął i pokłutym boleśnie przez niego został. Tenże wiedziony zwycięstwem, kolejnego z Krzyżaków wyzwał. Mario za porażkę swą zreflektować się chciał i w pole wystąpił. Jednakże i tym razem Polacy lepsi się okazali i walki zbrojne do nich należały. Tradycją stało się to, jak źródła podają.
Image
Tak się walki księciu podobały, że ponownie w tym roku sokolnika ze swym rarogiem wysłał, by ku uciesze gawiedzi ptaszysko swe zaprezentować.
Image

Polowanie w lesie
Łucznicy tymczasem w las się udali by na wezwanie Księcia potwory jakoweś w lesie upolować. A czego tam nie było: anphivena, gryf, nietopyrz, yale, leocrota, scitalis, nawet duch rycerza się ukazał. A jak strzelano? W polowaniu na anphivenę Patryk Pokorski najlepszy się okazał. Gryfa zaś Marcin Niebrzydowski rychło ustrzelił. Z kolei do małego a ruchawego nietopyrza Marcin z Dorianem Johnem sprawnością się wykazali. Duchów zaś nie bał się Krzysztof Rynkiewicz i to on najlepszy się okazał. Potwór yalem zwany Doriana się wystraszył, a leocrota pomiędzy Macieja z Moraw i Marcina podzielon został. Podobnież Ci sami zacni panowie scitalisem się podzielili. Polowanie wygrali Polacy, a najlepszy jak już czytając można się domyśleć okazał się Marcin Niebrzydowski z Gdyni.

1. Marcin Niebrzydowski - 61 pkt
2. Maciej Morawiec - 48 pkt
3. Dorian John - 42 pkt
4. Krzysztof Rynkiewicz - 31 pkt
5. Piotr Kiedos - 29 pkt
6. Patryk Pokorski Polski - 25 pkt
7. Paweł Szarkowski - 23 pkt
8. Jan Kuciński - 11 pkt

Skrybowie książęcy noce całe nie spali i tabele misterne poczynili, co by wyniki polowania najlepiej przedstawić.
http://kkr.nsc.pl/turnieje/jajo2011.xls

Image

Palenie czarownicy
Kiedy w po lasach okolicznych łucznicy polowanie czynili, w obozie polskim czary dziać się zaczęły. Pierwej mleko skisło, później chłopy puszczać się zaczęli, no i siarką zapachniało znienacka. Rychło winowajczynię bogobojny lud pochwycił, związał i wozem do Inkwizycji przywiózł. Święty i bezstronny sąd się odbył nad złapaną dziewką z obozu krzyżackiego. Mimo, iż Wojciech z pocztem zbrojnych przybył, sam stwierdził, że dym ku Niebu leciał, znaczy się Rację miał Inkwizytor. Jeno pretensje do własności butów po spalonej wiedźmie obie strony miały. A że obie strony zbrojnie na przeciw siebie stały, mordobicie pewne było. I stało się, że bitwa o buty rozgorzała. Wyrównana walka, męstwo dowiodła obu stron, zbrojni okładali się ze sobą, łucznicy flanki osłaniali, a Panowie feudalni na koniec - na piwo się umówili.
Image

Biesiada
A dalej to już biesiada i wyników ogłoszenie. Książę, wielki nieobecny, ponoć zaległ na łożu z niewias... z niewiadomą dolegliwością i odtrąbienie wyników powierzył swym ludziom. Ci ostatnie punkty przyznali. Potraw przyrządzanie kucharz Księcia nadworny Fazik ocenił, nad wyraz srogą minę okazując i decyzji żadnej podjąć nijak nie mogąc remis jednogłośnie przyznał. Z kolei Loża Dam w łaskawości swej i dobroci punkt Polakom przyznała. W podsumowaniu wygrał obóz polski, co słuszne nam się wydaje, gdyż w większości przeważali. Książę zadowolon z wyników biesiadę nakazał rozpocząć, by każdy jadła mógł skosztować, przygotowanego wedle tajnych przepisów kucharza naszego jak i kucharzy obozowych.
Image
A gdy ciemności nastały nieprzeniknione Samhain z nami przybyły pokaz ognia nam sprezentował, a sam gospodarz trwożnie na płomienie zerkał i już pieniądze z ubezpieczenia osady liczył. Niestety osada przetrwała i prócz włosów kilku i trawy nic nie spłonęło. A szkoda, bo widok byłby pamiętny dla wszystkich. Cóż, może za rok się uda.
Image
Gdy towarzystwo znacznie się rozochociło kolejny legendarny turniej ogłoszono.

Nocny Pijacki
Turniej rozpoczął się od przygotowania kociołka Panoramiksa (zwanego też zgonem za 8 złociszy). Nasz bractwowy druid Michał czary i mieszanie poczynił, po czym każdy z w(y)stawionych łuczników zmierzyć się musiał z piekielnym napojem. Sędzia główny „zerowanie kociołka” ogłosił i nieprzejednany był zupełnie. Strzelanie ok. 2.00 ogłoszono. Łucznicy się chwiali, strzały latały swobodnie, a efekt dopiero w blasku latarni poznawano. Wygrali w kolejności:
1. Michał – 46 pkt.
2. Fazi – 42 pkt.
3. Maciek – 32 pkt.
4. Haris – 26 pkt.
5. Krolik – 14 pkt.
6. Monika – 12 pkt.
7. Dorotka – 8 pkt.
7. Kamil – 8 pkt.
9. Jan – 6 pkt.
10. Marcin – 2
11. Alina – 0 pkt.

A co się dalej z zawodnikami działo szczęśliwie mroki borkowej nocy skryły.
Image

Dzień ostatni
Poranek słoneczny gości powitał. Co poniektórzy powoli do odjazdu poczęli się sposobić, a tymczasem do osady kolejni goście z okolic bliższych i dalszych (zadziwiający był przyjazd turystyczny z Malborka, tylko po to by turniej zobaczyć) poczęli się zjeżdżać i atrakcji wyglądać. A tych nie zabrakło. Tor łuczniczy otworzono, jadło gotować poczęto i gości owych częstować, a zachwyt nad umiejętnościami kucharza naszego ochy i achy z ust ich wyzwalał. Co poniektórzy spośród Samhainu i gospodarzy za siekiery i młotki chwycili i taran budować poczęli. Nie minęło godzin parę, a był już gotowy i na oblężenie osady ruszył. Walka o borkową posiadłość zacięta była, taran bramę wyważył, a obrońcy rozpaczliwą obronę prowadzili, gdy nagle z pomocą sam Woj Bork wyskoczył i z hufcem z dzieci przybyłych złożonym krzywdę atakującym poczynił.
Image
I tak oto zakończył się kolejny VI już turniej o Złote Jajo Gryfa. Duże podziękowania dla grupy Samhain, która przeżyła właśnie swoją pierwszą imprezę rycerską, a już w pełni uczestniczyła w toczących się zmaganiach i wielką nam pomocą była. Nadzieję żywimy, iż się podobało. Wszystkim uczestnikom serdecznie dziękujemy i ponownie zapraszamy na kolejną edycję naszego Jaja. Złotego dodajmy na koniec. ;-)


Z rycerskim pozdrowieniem

Koszalińska Kompania Rycerska
Image
Tekst pisany rękoma skrybów nadwornych Harisa i Gandalfa.

Zdjęcia przez nas i naszych gości ukazane:
Monika Frank
Kaja Krzysiek
Katarzyna Gwardiak-Kocur
Trawis
Bogusław V

Nawet prasa coś napisała i fotki wrzuciła:
Głos Koszaliński

Dodam iż po turnieju zostało kilka rzeczy. Prosimy o przejrzenie poniższej listy:
viewtopic.php?p=23800#p23800
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7763
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Poprzednia

Powróć do Kalendarium

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości