Mori!
No, wypocząłem tak, że spóźniłem się do pracy w poniedziałek !
Grunwald 2005 bardzo mi się podobał.
Po pierwsze czułem, że wyjechałem z Bractwem. Bawiliśmy się i pracowaliśmy razem. Żadnych wędrówek do obcych grup. To przy naszym namiocie się działo, publiczność u nas siedziała, a dziewczyny z Jar Jarem wyciskały z nich ostatni grosz. Żadnej obsuwy nie było. W upale nikt z naszych nie paradował w samych gaciach, ani nie przebierał się w cywilne ciuchy! (jak zaobserwowałem w sąsiedniej „Bydgoskiej”
). Był posłuch. Gandalf rządził
, a inni wykonywali (nawet mi nie dał dyspensy w piątek
). Panował porządek (po kilku moich poprawkach – starego zrzędy).
Po drugie. Wszyscy, którzy mieli, wystąpili bez problemów w bitwie. Za to chwała Zbychowi i Gandalfowi!
Po trzecie …
BITWA! Wpadłem w klimat. Wejdźcie na FREHA. Każdy, który był w oddziale Fargo dopisuje
ausgezeihnet, albo pisze o
oddolnych komendach. Tak Panowie Elfie, Faziku, Wizunie zarządziliśmy i o nas piszą. Przedbitewny deszcz, wypłata żołdu, wymarsz (
links…links … links). 11 pacyn do złomiarzy oddane… . Harakiri łukiem i powrót do obozu. Przeniosłem się o 600 lat wstecz. Było to co tygryski lubią najbardziej.
Po czwarte. Zakładamy pododdział szturmowo – żebrzący. Prawie 300 zł w 2 godziny? Dragon, Ola i Jar Jar – Komando ZŁOTÓWA.
Po piąte. Pokazy ognia. Kto nie był, temu opis nic nie pomoże. A kto widział ten ma pewnie do tej pory kłopoty z zamknięciem dolnej żuchwy.
Po szóste. Jar Jar – do tej pory ręką nie władam sprawnie. Było super. Sprałeś mnie jak trzeba. Zaczynam podziwiać was za kondycję walki w tych puszkach. I upewniam się, że łucznicy to bardziej inteligentna formacja bojowa.
Po siódme. Jeszcze mam chrypę. Patrz punkt trzeci.
Po ósme Bardzo żałuję, że nie było reszty z Bractwa, zwłaszcza Piotrka i Chomica (nie miał, kto pracować). Bardzo miło było poznać Ojca Wojtka – fantastyczny człowiek.
Po dziewiąte dzięki wszystkim.
Po dziesiąte...ani żadnej rzeczy, która jego jest.