*Gospoda pod ponętnym Nazgulem*

Piszta o czym chceta, jednak miej baczenie czy nie trafniejszy byłby inny dział.

Postprzez Demogorgon » 26 Lut 2005, 08:19

Demo, zasnął i zbudził się dopiero po kilku godzinach. Rozejrzał się po okolicy i spostrzegł stojącego tuż przy strumieni Ruthsula. Uradował się na jego widok gdyż znów potwierdziło się, że nie jest samotny.
Spokojnie podszedł do konia, a ten na widok pana radośnie parsknął...
Demo sprawdził czy niczego po drodze nie zgubił i spokojnie ruszył w dalszą drogę nie wyczuwając żadnego niebezpieczeństwa. Nie kierował koniem. Ruthsul sam szedł naprzód we właściwym kierunku, raz galopując to znów idąc stępem...Mijali kolejne drzewa i dróżki, przeskakiwali przez strumienie. słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a oni wciąż poruszali się naprzód...
Gorgo zaczął się zastanawiać nad snem, który zbudził go w nocy. Nie mógł sobie jednak przypomnieć jego treści...
Pamiętał tylko jedno - niebezpieczeństwo !!
- Tak - mówił sobie w myślach - tylko czy to niebezpieczeństwo dotyczyło mnie, a może wszystkich tych, którzy zostali w karczmie ?? A może to Chodzi o moich najbliższych ....
Na wspomnienie że niebezpieczeństwo może dotyczyć najbliższych dreszcze przebiegły mu przez ciało...
Ponaglił idącego od pewnego czasu stępem Ruthsula, który gwałtownie zaczął galopować w stronę gór, które wciąż rosły na horyzoncie....


Do Gandalfa: Błąd był w tym, że nie powiedzieliście na czym cała zabawa ma polegać i zrobiło się teraz z tego kulejące opowiadanie
Do PAnka: Nie pozwoliłeś mi się ujawnić bo spaliłeś karczmie i to przez Ciebie akcja tak przeskakuje, bo raz jesteś tu, a raz gdzie indziej. Skąd wiesz ze ja uciekam właśnie przed Tobą i skąd wiesz, że moje tajemnicze pudełko jest kluczem którego szukasz i skąd twój kompan wie ze mnie szukasz i ze ja to właśnie ja, a może ja się gdzieś śpieszę np. do domu na obiad ?? Nie pomyślałeś o tym ??
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

Postprzez PAnek » 26 Lut 2005, 11:39

Gorgo ja nie wiem co ty chciales zrobic ale wiem ze twoje niedokonczone i niedopowiedziane posty dawaly mi swietna okazje by wprowadzic moja wizje

wedlug mnie na tym wlasnie ta zabawa miala polegac kazdy podpozadkowuje sie do postow poprzednich i jesli ktos pozostawia mi otwarta furtke to czemu mam z niej nie skozystac

to jest wlasnie piekno fantazy jak jeden skonczy opowiadac to drugi przejmuje opowiesc i ja kontynuuje i tak na zmiane

nie wiem co ty chciales pisac i co miales na mysli ale tak opowiadales ze idealnie podpasowales moim zamyslom

a i ten skrzydlaty kolo to nie moj kompan i jest raczej po przeciwnej stronie barykady
i ja nie scigam ciebie ale to poduleczko ktore jak mozna sie bylo domyslic wyczowam w jakis sposob


PAnek zlapal gleboki oddech i zdusil w sobie furie.
- Mam juz dosc tych bezsensownych gonitw- wymamrotal znuzonym glosem
- To przeciez i tak nie ma sensu- powoli osunal sie na osmalone jego niedawnym wybuchem furi krzeslo
Otaczajaca go aura ognia przygasla i po chwili znikla tak jak i bujne jezyki ognia z jego lysej czaszki.
-Musze sie czegos napic, gdzie jest ten barman gdy go potrzeba.

No i po robocie widze ze moja wizja tez za bardzo nikomu nie przypadla do gustu wiec sie podozadkowuje Gandalfowi i wracam do normalnej gospody juz i tak za duzo tutaj namieszalem
Moze otworze nowy temat gdzie jeszcze raz sprobuje jakas przygode poprowadzic ale najpierw musze sie zastanowic nad konkretnymi zasadami jakie mialyby tam obowiazywac
....ADMIN USUNĄŁ PODPIS! ZŁY ADMIN!...
:twisted: PAnek się z nim policzy :twisted:
Zapraszam. :D
1..2...3.... :boks:
Awatar użytkownika
PAnek
Bractwo
 
Posty: 1925
Zdjęcia: 0
Dołączenie: 19 Paź 2004, 09:38
Miejscowość: Z mroku nocy

Postprzez Demogorgon » 26 Lut 2005, 18:39

To jest część Allemei

Mea wybudzona jakimis halasami opuscila komnate i podazyla po cichu w strone dzwiekow. W glownej sali bylo ciemno, w kominku jeszcze sie zazylo, rzucajac niewielka poswiate, na sale. Zauwazyla tam tylko jedna istote. Lysego.
- Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!! -wrzasnela na cale gardlo, przypuszczalnie budzac wszystkich na 5 mil w poblizy gospody. Panek podskoczyl na krzesle jak poparzony. - Tyyyyyyyyyyyyyyyyy!! - wrzasnela ponownie.
Allemea z diabelskim usmiechem i ogniem w oczach, pedem pobiegla do swojej komnaty. Wyszperala cos ze swojej myszowatej torby i pobiegla na dol, gdzie znalazla sie akurat by uslyszec:
- Myyyysza! Gdzie to mleko? - to zniecierpliwiony Gandi dal wyraz swojemu niezadowoleniu.
- Juz juz... szukam kufli - odparla z nieukrywana nuta radosci w glosie.
Postawila na tacy cztery kufle. Jeden napelnila mlekiem, dwa piwem, a ostatni piorunem Saurona, do ktorego to dosypala troche proszku ze swej magicznej mysiej torby. Na twarzy wykwitl jej usmiech tak szeroki, ze teraz bardziej byla podobna do zabiej ksiezniczki niz do majarko-sogiarki. Podeszla do stolu, stawiajac na nim tace. Gandi nie czekal az poda mu kufel tylko sam szybko zwinal go z tacy, zachlannie wypijajac zawartosc. Mea szybko podsunela kufel z piwem przed Fazikiem, drugi przed soba, a ostatni z jej specjalnym dodatkiem powedrowal do Panka, ktory patrzyl na nia wilczym wzrokiem, rozcierajac sobie bolace miejsca.
- Na zdrowie. - powiedziala unoszac swoj kufel do gory, a potem upila pozadny lyk. Wszyscy zgodnie w ciszy zabrali sie za konsumpcje swoich napojow. Wszyscy byli bardzo spragnieni, bo oproznili szklanice w oka mgnieniu. Mea siedziala z rogalem na ustach, wyraznie uradowana. Gandi chyba zaczal podejrzewac ze cos nabroila.
- To ja moze przyniose jeszcze... - powiedziala chichoczac i czmychnela z taca. Schowala sie za kontuar baru obserwujac rozwuj wypadkow. Nie musiala dlugo czekac, kiedy zobaczyla wytrzeszczone oczy Fazika ktory wydal z siebie jek przerazenia. Gandi schwycil sie za glowe (to byl gest zalamania). A Panek...
Mysza patrzyla z za kontuaru, jak Pankowa glowa pokrywa sie slicznym kaczym upierzeniem, tworzac barwnego irokeza, zuchwa zaczela sie wydluzac, zamieniajac sie w sliczny dziubek...
- Wypatrosze cie jak uruk - hi'a!! - dalo sie slyszec kolejny wrzask
- Chodz. Trzeba ja od niego odciagnac, bo inaczej bede mial tu trupa i komisje sledcza na glowie ( ) - barman pociagnal za soba Maga. Oboje wielkim wysilkiem, sciagneli z plecow Panka, rozszalala Meę.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - spojrzala oskarzycielsko na Gandiego.
- Moze jak go nie zabijesz to damy rade z niego cos wyciagnac. My sie nim zajmiemy, a ty przynies jakies mleko do picia. - Gandi byl tak podekscytowany mozliwoscia napicia sie mleka, ze zapomnial o jednej bardzo waznej rzeczy: NIGDY nie pozwalac Allemei zblizac sie do napojow i jedzenia wszelkiej masci. No ale zapomnial
Allemea z diabelskim usmiechem i ogniem w oczach, pedem pobiegla do swojej komnaty. Wyszperala cos ze swojej myszowatej torby i pobiegla na dol, gdzie znalazla sie akurat by uslyszec:
- Myyyysza! Gdzie to mleko? - to zniecierpliwiony Gandi dal wyraz swojemu niezadowoleniu.
- Juz juz... szukam kufli - odparla z nieukrywana nuta radosci w glosie.
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

Postprzez Gandalf » 27 Lut 2005, 01:41

Panek wierzgal sie czas jakis, ale w koncu mu przeszlo i posadzono go przy stole. Zmeczony Gandalf odetchnal i oblednym wzrokiem zaczal sie rozgladac za magicznym napojem. Wtem zjawila sie Mea niosac kufelek bialego plynu.
- No w koncu. - rzekl i juz mial wypic calosc duszkiem gdy nagle sie wstrzymal i zerknal podejrzliwie na Allemee - Kufelek czysty i dobrze wymyty?
Zapytana odetchnela z ulga, myslac ze wyczail podstep.
- YYY... no jasne, jasne. - szeroko usmiechnela sie Mea.
Na te slowa Szaleniec wypik duszkiem zawartosc kufla, po czym zwalil sie na ziemie i zasnal. Niby nic dziwnego. Bo czemuz sie dziwic. Czesty objaw przepicia mozgu. Jednak stala sie rzecz dziwna. W ciagu kilku minut wlosy Gandalfa urosly niesamowicie dlugie siegajac okolo 20 dlugosci miecza, przykrywajac maga siwym plaszczem.
Mea, chytrze sie usmiechnela.
The Madness is out there!
Awatar użytkownika
Gandalf
Bractwo
 
Posty: 7788
Artykuły: 2
Zdjęcia: 196
Dołączenie: 14 Paź 2004, 18:37
Miejscowość: A kto pyta?

Postprzez PAnek » 27 Lut 2005, 17:59

PAnek zbytnio sie nie przejmowal tymi drobnymi piorkami jakie zafundowala mu piekna aczkolwiek w owej chwili raczej odrazajaca przez swoj lekko mowiac nie mily dla oka zabi usmiech chisteryczka odziana w jakies wieworki. Byla to zreszta interesujaca odmina w jego wygladzie. Po za tym PAnek doskonale wiedzial ze przy kolejnym wybuchu furi piorka spopiela sie w oka mgnieniu pozostawiajac po sobie jedynie wspomnienie.
-Masz bardzo wysublimowane poczucie humoru-PAnek zwrocil sie do Myszki- lecz czy nie mialabys jakiegos bardziej ozywczego napoju- zapytal patrzac na nieprzytomnego Gandzie.
-Teraz to juz napewno pojdzie do fryzjera- powiedzial ze szczerym usmiechem- zreszta juz dawno powinien- nie wytrzymal i wybuchl gromkim smiechem co bardzo kontrastowalo z jego ponurym sposobem bycia.
-Moge mu pomuc -rechotal sie dalej- bo gdzie teraz znajdziemy golibrode. Znam szybszy sposob- opanowal sie a na jego twarzy znowu odmalowala sie maska skupienia i powagi. Spojrzal po wszystkich swoimi bystrymi oczami- Moge go troche przypalc- i znowu ryknal tym razem byl to niekontrolowany rechot ktory zwalil go z krzesla. PAnek najnormalniej w swiecie tarzal sie ze smiechu na posadzce.
....ADMIN USUNĄŁ PODPIS! ZŁY ADMIN!...
:twisted: PAnek się z nim policzy :twisted:
Zapraszam. :D
1..2...3.... :boks:
Awatar użytkownika
PAnek
Bractwo
 
Posty: 1925
Zdjęcia: 0
Dołączenie: 19 Paź 2004, 09:38
Miejscowość: Z mroku nocy

Postprzez Gorax » 05 Mar 2005, 10:32

zaczynalo sie fajnie, musze przyznac ze przeczytalem ten temat jednym tchem. Szkoda tylko ze Loopa i Panek (to tylko moje subiektywne odczucie) tymi swoimi wszechpoteznymi, wszechwiedzacymi i wogle postaciami popsuli cala atmosfere :P
Mysle ze pomysl byl na prawde dobry, lecz niedopracowany. Trza by bylo ustalic pewne reguly.
Po pierwsze kazdy mowi za siebie. Nawet dialogi dobrze by bylo prowadzic w sposob ze ktos pisze posta i czeka na odpowiedz, a nie sam tworzy dialog. Posty moglyby sie wtedy skrocic, jednakze wtedy byc moze byloby wieksze zainteresowanie tym tematem. Bo w obecnej chwili jedna osoba moze usiasc i sama napisac bieg historii ktora skonczyla by sie powiedzmy na ataku orkow i wyrznieciu calej ekipy :P A to w sumie byloby raczej nudne :P
Z tego tez wynika ze powinien byc mistrz gry. Czyli jedna osoba ktora mowi co sie dzieje i jest generatorem zdarzen losowych :) Jednym slowem zmierzamy w kierunku normalnej gry fabularnej.
To taka moja propozycja aby na nowo ozywic ten temat, bo wyglada na to, ze juz nikomu nic sie pisac nie chce :P A tak chcialem dolaczyc do zabawy :)

Podczas gdy jakis krasnal latal ponad chmurami na jakims gryfonie, szedl sobie lesna sciezka w srednim wieku mezczyzna rosly, z dlugimi wlosami pokrytymi juz siwizna. Mial na sobie stara nadpruta juz gdzieniegdzie kolczuge, a na plecach zawieszony byl niezgrabnie stary rdzewiejacy juz poltorak. Spojrzal w gore, i patrzac na dosc interesujace dziwo latajace ponad nim, siegnal do ledwo trzymajacej sie kupy skorzanej torby, z ktorej wyciagnal ostatnia butelke miodu pitnego.
- uehehehe, patrz Siwy, jak ten krasnal na tym ptaku czy co to tam jest, smiesznie wyglada heheheh - powiedzial zanoszac sie smiechem. Nagle stracil rownowage, potknal o wystajacy z ziemi korzen, otwarta juz butelka z miodem wypadla mu z reki, ale sie nie stlukla. Turlala sie jednak po ziemi wylewajac z siebie drogocenny trunek.
- Na barloga ratuj moj miodek!!
Szary, piekny wilk, zatrzymal sie na chwile, spojrzal na pijanego Goraxa spokojnie, po czym znow poczal isc przed siebie bez wzruszenia.
- cholerny kundel!! - pomyslal sobie Gorax, z trudem sie podniosl i na czworakach dogonil butelke, ale gdy juz chwycil ja w dlon, pozostalo w niej mniej niz polowa trunku.
- ehh - burknal zirytowany, podniosl sie na nogi i chwiejnym krokiem ruszyl przed siebie.
Po jakims czasie dotarli do zachecajaco wygladajacego budynku.
- gospoda pod ponetnym nazgulem... brzymi niezle hehehe, wchodzimy!!
Jednakze drzwi nie otwieraly sie latwo, albo poprostu nietrzezwy Gorax nie mial dosc sil, aby otworzyc drzwi normalnie. Rozlegl sie okrzyk "Z BUTA!!!" - drzwi otwarly sie z hukiem i do srodka wpadl ledwo trzymajacy sie na nogach przybysz. Zapanowala konsternacja. Wszyscy wbili wzrok w nowo przybylego mezczyzne, ktory ustawicznie i energicznie spogladal na kazdego goscia tawerny. W tej chwili jedyna ruszajaca sie postacia w gospodzie byl rosly piekny szary wilk, ktory spokojnie wszedl do srodka, polozyl sie pod sciana w zaciemnionym miejscu i spokojnie obserwowal otoczenie.
"Co za banda sztywniakow" pomyslal sobie Gorax, patrzac na siedzacych w milczeniu i bezruchu trzech osobnikow. Wtem podszedl do baru.
- dajze mi cos do picia!! - krzyknal
- a masz czym zaplacic?? - odpowiedzial barman, zmierzajac wzrokiem od stop do glowy niezbyt dostjonie wygladajacego pijaczyne.
- o to sie nie martw!!
Po tych slowach barman od niechcenia podal przybyszowi kufel jakiegos piwa. Bez zastanowienia Gorax jednym haustem wypil polowe, poczym oparl rece o bar, a na nich glowe i w mgnieniu oka usnal...
Awatar użytkownika
Gorax
 
Posty: 20
Dołączenie: 30 Lis 2004, 16:21
Miejscowość: Kraków

Postprzez PAnek » 05 Mar 2005, 18:15

Loopa a ty jak zwykle jestes nie w temacie
nie wiem czy zauwazyles ale watek fantazy juz dawno zakonczylismy
mianowicie poddalem sie bo nic z tego nie wynikalo i na placu boju pozostalo nas trzech gdzie zaden z nas nie rozumial chyba pozostalych
wiec sie postanowilem powrocic do pierwowzoru Gandalfowego
a ty tu znowu za przeproszeniem "burdel" wprowadzasz :lol:

I ciekawe czemu temat tak opustoszal
Mam nadzieje ze to nie z mojej winy

Mroczny PAnek wyraza skruche i obiecuje ze juz gospody wiecej razy nie spali :twisted:

edit

widze ze temacik umarl juz smiercia mniej czy bardziej naturalna

czekawe czemu przestaliscie go odwiedzac a jeszcze bardziej ciekawe to dlaczego przestaliscie pisac

hmm

zdaje sie ze mialem w tym swoj skromny udzial

ale to nie tak sie mialo skonczyc

wielka szkoda bo temacik mi sie bardzo podobal
....ADMIN USUNĄŁ PODPIS! ZŁY ADMIN!...
:twisted: PAnek się z nim policzy :twisted:
Zapraszam. :D
1..2...3.... :boks:
Awatar użytkownika
PAnek
Bractwo
 
Posty: 1925
Zdjęcia: 0
Dołączenie: 19 Paź 2004, 09:38
Miejscowość: Z mroku nocy

Postprzez Demogorgon » 17 Mar 2005, 14:32

Gorgo tymczasem juz któryś dzień z rzędu jechał w stronę gór, mijając co chwile jakieś rzadko spotykane okazy flory i fauny. Od dwóch dni dręczyło go jakieś przeczucie jakby coś lub ktoś go śledził. Nie spostrzegł jednak żadnych dziwnych zachowań w otoczeniu, więc dalej jechał leśnym traktem, pośród wysokich drzew i cały czas rozmyślał o śnie, który go wypłoszył z gospody.
- Ciekawe co porabia reszta - pomyślał sobie - mam nadzieje, że nie są na mnie źli, że opuściłem ich bez pożegnania ??
- A tak w ogóle ciekawe czy złapali PAnak ??
- Dużo bym dał aby się z nimi skontaktować, tylko jak to zrobić ??
I właśnie w momencie kiedy o tym pomyślał, z wody wynurzył się dziwny stwór..
- Witam wędrowca - grzecznie się przywitał i wyciągnął w stronę Dema, cos co przypominało rękę, ale nią na pewno niebyło, a może było tylko było jej jakąś dziwna odmianą...
- Witam - z wielkim zdziwieniem odparł Demuś
- Jestem kurierem z błyskawicznej poczty leśnej, listy zwykłe i niezwykłe, wszelkiego rodzaju przesyłki małe i duże, oczywiście wszystko za odpowiednia cenę - wyrecytował z zadowoleniem dziwny przybysz
- Hmmm - pomyślał - w sumie chciałbym się dowiedzieć co słychać u moich znajomych z gospody 'Pod padniętym Nazgulem'
- Chyba raczej 'Pod ponętnym Nazgulem' ??
- A tak, możliwe - odparł ze zmieszaniem Demo
- Przepraszam najmocniej, w pierwszej chwili zapomniałem się przedstawić - jestem Albin i jestem wodnym elementalem
- Nic się niestało, jam jest Demogorgon - odparł z dumą Demo i jestem....
Miał powiedzieć cos jeszcze ale ugryzł się w język..
- Po prostu Demogorgon, i niech tak zostanie - skończył.
- Więc czym mogę służyć ?? - ponowił pytanie Albin.
- Więc skoro się zjawiłeś niewiadomo skąd, to mógłbyś się skontaktować ze znajomymi i przesłać im informacje...
- Jak to niewiadomo skąd - przerwał mu oburzony Albin - pojawiłem się z tego o to strumienie !! Nie słyszałeś o wodnych elementalach ??
- Nie - powiedział zdziwiony Demo.
- Trudno – nie mam czasu teraz Ci o tym opowiadać, przejdźmy do konkretów...
- A więc, jak już mówiłem skontaktujesz się z Meą, Gandalfem lub Loopą - powinieneś ich znaleźć w owej gospodzie lub w jej okolicy i przyniesiesz mi informacje co u nich słychać i przeprosisz ich za to że wyjechałem bez pożegnania.
- Nie ma sprawy - powiedział z zadowoleniem Albin na myśl o nowej robocie.
- A i przekaż im jeszcze, że miałem ważny powód po temu aby wyjechać
- No problemos - odpowiedział Albin - będzie to kosztować mieszek srebrnych nazgulich dukatów
- Aż tyle ??!! - odparł ze zdziwieniem Demo
- Jeszcze nie kończyłem - odpowiedział - mieszek dukatów i dzban mleka w gospodzie 'Pod ponętnym Nazgulem'
- Niech i tak będzie - odparł Demo
I szykował się aby przekazać mieszek Albinowi, lecz ten odparł
- Zapłata dopiero po wykonanym zadaniu.
- Więc proszę to moja wizytówka, tu mnie znajdziesz.
Wyciągnął w kierunku elemenatala dłoń z wizytówką
- Nie trzeba, znajdę Cię bez problemów - odparł z zadowoleniem Albin
I w tym samym momencie znikł w pobliskim potoku z którego się pojawił.
Jeszcze jakiś czas Demo stał wpatrzony w miejsce w którym znikł Albin, jednak, że nic się nie działo postanowił jechać dalej, w raz obranym przez siebie kierunku.


Ludziska piszcie dalej, tak jak zaczeliście i nic nie zmieniajcie. Gandaf i Mea myśleli o czyms innym, ale wyszło z tego coś innego no i nie ma sensu próbować nadawać tem taki bieg jak oni chcieli !!!!!!!!!!!!
Zapraszamy do odwiedzenia profilu
Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej "Kuźnia Pruska"

https://www.facebook.com/pages/Stowarzyszenie-Wspierania-Aktywno%C5%9Bci-Lokalnej-Ku%C5%BAnia-Pruska/129688153775953
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

Postprzez Ellenor » 19 Mar 2005, 15:21

***

Z zaciekawieniem otworzyla drzwi, wolnym krokiem weszla do srodka..mroczna mgla dymu, przygaszone swiatlo, i gwara rozmow. Spodobalo jej sie..stwierdzila, ze zamowi cos do picia..poprosila o cos dobrego i cieplego, gdyz na dworze sniezyca i troche przemarzla..

Usiadla w najciemniejszym kacie, by miec mozliwosc przygladania sie tym istota.. Cos ja ciagnelo do nich..ale miala obawy czy ja zaakceptuja..bo przeciez..nowym byc to wielce nieroztropne samemu sie przedstawiac (znala to doskonale z autopsji)..wiec stwierdzila, ze poczeka..moze ktos ja zauwazy..
And there you were taking flowers from my grave..
Awatar użytkownika
Ellenor
 
Posty: 6
Dołączenie: 19 Mar 2005, 13:14
Miejscowość: Gorzów Wlkp.

Postprzez Demogorgon » 20 Mar 2005, 12:59

Nagle gwar w gospodzie przerwały dziwne odgłosy i bulgotanie dochodzące z kufla gościa śpiącego przy barze...
Jegomość przebudził się i krzyknął - co się dzieje u diabła ??!! I z hukiem wylądował na kamiennej.
Pozostali goście gospody także zwrócili uwagę w stronę bulgoczącego piwa. Piwo chwile bulgotało i wyskoczył z niego dziwny stwór.
- Brryy, jak tu zimno, co się dzieje ?? Czyżbyście tu mieli jakieś zlodowacenie, wszędzie wiosna w rozkwicie, a wy wokół gospody zimę macie - powiedział przybysz.
- Jaką znowu zimę ?? - spytał karczmarz
- Jak to jaką ?? Za drzwiami ziąb i śnieżyca. Tylko nie mówcie, że nic nie wiecie ?? Powiedział ze złością przybysz.
Tymczasem kobieta która niedawno weszła do gospody słysząc narzekania przybysza jeszcze bardziej cisnęła się w kąt.
- Dobra, dość tego narzekania i przejdźmy do interesów. Jestem z poczty leśnej i co dla niektórych mam wiadomość od.....
Goście w osłupieniu przyglądali się kurierowi i między sobą szeptali i zgadywali do jakiego rodzaju ludzkiego albo i nie, należał ów stwór.
- Czy w śród gości znajdują się może Allemea, Gandalf lub Loopa ?? - spytał grzecznie kurier i zaczął rozglądać się po sali.

W tym samym czasie gdzieś wiele mil dalej jechał naprzód Gorgo. Właśnie zaczął mijać dziwnie ogrodzony teren i zaczął się zastanawiać co to właściwie jest. Właśnie dojechał do czegoś co przypominało bramę. Zatrzymał ogiera i spojrzał w stronę bramy. Nad bramą widniał napis: 'Park Nazgulistone' niżej nieco mniejszymi napisami było napisane ' U nas spotkacie ostatnie okazy Nazguli i nie tylko - gorąco zapraszamy'.
- Hmmm pomyślał, ostatnie Nazgule ?? Myślałem, że je dawno wybito. Musze to miejsce odwiedzić, ale to nie dziś. Teraz musze jechać dalej.
Odwrócił ogiera i pojechał, odwracając się co chwile w stronę dziwnego parku.
Zapraszamy do odwiedzenia profilu
Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej "Kuźnia Pruska"

https://www.facebook.com/pages/Stowarzyszenie-Wspierania-Aktywno%C5%9Bci-Lokalnej-Ku%C5%BAnia-Pruska/129688153775953
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

Postprzez Ellenor » 20 Mar 2005, 13:48

***

Z uwagą obserwowała sytuacje. Rozbawił ją widok śmiesznego wysłannika poczytlionu. Zmęczenie podróżą dawało się odczuć nieznajomej, ale chciała jeszcze poobserwować, posłuchać..chłonęła wszystkie dźwięki z zapartym tchem. Wiele słyszała od Niego o tym miejscu. Wszystko się zgadzało. Każdy najmniejszy szczegół. Blady uśmiech znów przemknął po jej twarzy. Pochłonięta rozmyślaniem nie zauważyła jak szybko czas tu mija. Co chwila ktoś wchodził, wychodził..ale gwarność i wesołość istot jakby malała, zapewne za sprawą zbliżającego się świtu.Zastanwiała się, czy ów Gorgo, jest tym na którego czeka..

Śnieżyca jakby opanowała swoje żądze. Już tylko na dachu pozostała biała pieżyna. Iskrzyła się w porannym słońcu. Ten fenomen natury, nie pozostał nie zauważony. Całe miasto szeptało, i ze zdumieniem zwracało swe oczy ku gospodzie. Karczmarz nieświadomy rosnącej popularności swojej obieży udał się spać.
And there you were taking flowers from my grave..
Awatar użytkownika
Ellenor
 
Posty: 6
Dołączenie: 19 Mar 2005, 13:14
Miejscowość: Gorzów Wlkp.

Postprzez Demogorgon » 20 Mar 2005, 14:55

- Tak, tak - zaczęła wykrzykiwać z zadowoleniem Mea - wszyscy siedzimy tu przy stoliku !!
Kurier przemieścił się do stolika.
- A więc jestem Albin, kurier błyskawicznej poczty leśnej, listy zwykłe i niezwykłe, wszelkiego rodzaju przesyłki małe i duże, oczywiście wszystko za odpowiednia cenę - podał rękę siedzącym, a właściwie cos co przypominało rękę, ale nią nie było, a może było - ale czy to ważne ??
- No więc jestem tu z polecenia Demodordona - powiedział
- Chyba Demogorgon ??!! - wykrzyknęła Mea z oburzeniem.
- Morze i Demo cos tam, ale przejdźmy do rzeczy. No więc Demo kazał was przeprosić, że opuścił gospodę bez pożegnania, ale miał ważny ku temu powód.
- Ja się juz z nim rozprawię jak tylko go spotkam i żaden ważny powód mu nie pomoże - wpadła we wściekłość Mea i zaczęła wymachiwać rękoma. Chwyciła pusty już kufel i chciała cisnąć nim w Albina, ale Gandalf w porę chwycił ja za rękę...
- Mea !! - krzyknął - uspokój się. Wysłuchajmy najpierw do końca Albina.
- Więc Demo chciał się dowiedzieć co u was słychać i czy złapaliście PAnka ??
- Tak, tak oczywiście że złapaliśmy - wykrzyknęła Mea - sam przyszedł do karczmy.
Mea wskazała palcem na leżącą na stole dziwnie wyglądającą postać - a Mea kończyła dalej - nawet jakoś spokorniał, chyba doszło do niego że postąpił źle i chce teraz wsio naprawić.
- W sumie to niewiadomo o co mu chodzi, ale nie będziemy się nad nim znęcać, choć i tak Mea zrobiła juz swoje - odpowiedział Loopa
W tym samym czasie Fazi poszedł się przespać, bo juz się późno robiło i została tylko w pogotowiu jego służba - małe pachole i całkiem ładna dziewczynka, którzy co rusz donosili gościom trunki i ciepła strawę. Tymczasem przy stole toczyła się rozmowa między Albinem, Gandalfem, Loopa i Mea w której opowiadali co się stało po opuszczeniu gospody przez Gorgusia. Gdy opowieść się skończyła Albin pożegnał się z nimi i w skoczył do stojącego obok wiadra z brudna wodą. Zaczęło wrzeć i bulgotać i po chwili znów z wiadra wynurzył się Albin.
- Kuźwa, do jasnej Anielki !! Jak to cuchnie - wykrzyczał ostatkiem sił Albin i znów znikł w niekończącej się otchłani wiaderka.
Allemea spojrzała tylko w głąb w wiaderka i się sztachnęła - ble, ohydztwo - co to jest ?? Służba !! - zaczęła wrzeszczeć Mea - zabrać mi stad to cuchnące wiadro, bo mi źle działa na moje loczki i na moje chomicze futerko.
Mały chłopczyk podbiegł do stołu. Z trudem podniósł wiaderko z cieczą i wyniósł je na zewnątrz.
- Naskarżę na was Fazikowi - zaczęła krzyczeć Mea
- Mea - powiedział Gandalf - idź się lepiej juz połóż spać.
- Oki - powiedziała z uśmiechem Mea - a pójdziesz ze mną, bo jeśli nie to ja nigdzie nie idę ??!!
- Tak, tak. Zaraz do ciebie dojdę, tylko musze jeszcze pogadać chwile z Loopa.
Mea chwiejnym krokiem ruszyła w stronę schodów, potykając się co chwila o leżących pod stołami i ławkami pijanymi gośćmi. Wchodziła właśnie po schodach, zatrzymała się...
- Gandalf - krzyknęła, aż przebudził się leżący przy barze gość z wilkiem -no chodź juz kuźwa..
- Dobrze już dobrze - odpowiedział Gandalf - juz idę. I ruszył za Meą.
Nie uszedł jednak daleko bo potknął się i wylądował głową przy leżącym wilku.
- A to co znowu za kundel - wilk tylko wyszczerzył kły i leżał dalej w wpatrując się w leżącego plackiem Gandalfa - ja tu wniosę jakąś skargę na was do ministerstwa czystości i żywności, kundel w lokalu ?? Kto by pomyślał - hańba, wstyd, a sio, sio ty kundlu - wrzeszczał dalej Gandalf.
Wilk zaczął szczerzyć jeszcze mocniej kły. Przerażony Gandalf z trudem podniósł się z kamiennej posadzki i zaczął biec za Meą.
Po pewnym czasie gdy Mei i Gandiego nie było w lokalu zaczął wrzeszczeć Loopa
- O nie, tylko nie to !! Znów będę tym krasnalem, ja nie chce, nie - krzyczał dalej Loopa. Nie pomogło mu to jednak bo właśnie przemiana się zakończyła i przy kuflu siedział mały karzeł w ogromnych ciuchach wziął jeszcze łyk piwa i legł nieprzytomny przy kuflu.
Zapraszamy do odwiedzenia profilu
Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej "Kuźnia Pruska"

https://www.facebook.com/pages/Stowarzyszenie-Wspierania-Aktywno%C5%9Bci-Lokalnej-Ku%C5%BAnia-Pruska/129688153775953
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

Postprzez Ellenor » 20 Mar 2005, 15:06

A nieznajoma? Wciąż siedziała w mrocznym zakątku. Możliwe, iż przysnęło się jej. Jakby w półśnie oglądała setny raz pożółkły zwój pergaminu i czytała doskonale znane słowa. Utwierdzała się, że wykonała z należytą skrupulatnością swoje zadanie.

- Ależ która to już godzina ?? hm..

W karczmie było już prawie pusto, ale jeszcze kilku 'klientów' zalegało na stołach przy niedopałkach świec. Podeszła do jednego z nich.

- Przepraszam, orientujesz się może, gdzie można wynająć jakąś izbę??

Krasnolud spojrzał sennym i nader zachmielonym wzrokiem na nieznajomą. Wybełkotał parę niezrozumiałych słów, ale coż począć. Była w kropce. Jej twarz przybrała wyraz zrezygnowania.:help: Ale pocieszała się ( o ile taka istota może wyrażać jakieś emocje ) myślą, że On napewno się zjawi..obiecał.

Śnieg sypał dalej, ale oczywiscie jak już zauważyli mieszkańcy miasteczka. Mimo, iż gospoda znajduje się na uboczu, pod piękną puszczą, to nie trudno, nie zauważyć wśród zieleni tej połaci śniegu powstałej wciągu kliku godzin. Teraz już nie było istoty, która by tego nie zauważyła.

Nieznajoma zdawała sobie sprawę z tego, iż trudno będzie jej pozostać incognito. Zdążyła się do tego przyzwyczaić. Męczyło ją to okrutnie. Uwielbiała przemierzać krainy, oddawać się pasji podróżowania..ale ten śnieg zawsze był z nią. Jej to nie przeszkadzało. Kochała zimę, śnieg, mróz.

Wyszła z gospody i udała się do miasteczka. Intersująca topografia terenu i dziwne zabudowania pochłaniały aktualnie jej uwagę. Naprawdę jej się tu podobało. I ten las wokoło. Tak. Zdecydowanie magiczne miejsce. Afirmacja życia tych istot, ich codzienne frasunki. Uwielbia się im przyglądać. Ale właśiwie jaką nazwę ma to miejsce? - Nieweidziała, ale jej ciekawość szybko została zaspokojona. Oto rosły człowiek z nietęgą miną ukazał się jej oczom.

- Mości panie, przepraszam, iż przerywam Ci pracę, ale czymógłbyś powiedzieć mi jak zwą to miasto?

- No ba, Jeno se przypomne jak to Arkadas, tam napisał...

Na twarzy męższczyzny widać było, iż nie często, któs się go o coś pyta. Nieznajoma znów uśmiechnęła się blado. Coraz częściej jej się to zdarzało. Tymczasem jej rozmówca, rozjaśnił swe lico. I z dumą oświadczył.

- Droga pani, nasze miasto zwane jest Lanrete Rion*..Jak już wspominałem, to przez Arkadasa, który ma jak widać coś z oczami i napisał pierwotnią nazwę wspak.. i tak oto zawdzięczamu mu to dość orginalne miano naszej osady. Chcieliśmy to zmienić, ale to za dużo papierkowej roboty, sama pani rozumie są inne ważniejsze sprawy od głupiej, drewnianej tabliczki, pozatym Arkadas upiera się, że tak miało być.

- Dziękuję, Ci. Nie przeszkadzam więc. Adieu.

-yyy...Tak..Do widzenia.

Udała się dalej. Jej rozmówca stał przez chwilę osłupiały, gdy spostrzegł, że przysypało go śniegiem. Jego postać nabrała komicznego wyrazu. Biedak stał sparaliżowany, czy to strachem, czy samym 'śniegowym faktem' i z wielkim wysiłkiem analizował zaistniałą sytuację. Ona tymczasem niewzruszona (bo jakoż by mogła) powędrowała dalej uliczkami Lanrete Rion.

Zapach brzoskwiniowego sorbetu unosił się w powietrzu. Skąd przybywał? Musiała się tego dowiedzieć. Podążyła jego tropem. Na drugim koncu mieściny ujrzała dziwny zakładzik specjalizujący się w wytwarzaniu różnego rodzaju trunków, popitek, napoi, etc. Właścicielem okazał się być stary, zżółkły krogulec imieniem Fogg. Nie dziwiło to nieznajomej. Widziała już chyba wszystkie stworzenia świata. Zbiżyła się do istoty.

- Witam, czy można zakupić szklaneczkę brzoskwiniowego sorbetu ??

Starzec odpowiedział zachrypiałym skrzekiem:

- Ależ oczywiście droga pani. - Podając szklankę, czy raczej coś w jej rodzaju - 3 srebne nazgulo-dukaty się należą.

Podała 3 lilithy nie zwracając uwagi na nazwę waluty. Zdziwienie wdarło się na chropowatą i pomarczoną twarz Fogg'a.

- ykym.. mówiłem 3 srebrne nazgulo-dukaty, a to co mi Waść podała w niczym ich nie przypomina..

- Czy to ma oznaczać, że ich nie przyjmiesz? To międzyświatowa waluta. Lilithy..przecież to diamentowe złoto..zapewne więcej warte od tych..jak to nazwałeś Panie..zugulo..

- Nazgulo-dukaty..srebrne bądź złote.. - jego oblicze wyrażało zdziwienie

- Ah..tak..bien, bien..a mogłbyś mi pokazać jednego gulgulo..??

Starzec wyciągnął z sakiewki srebrną monete i podał jej z dozą irytacji.

- mhym.. les sentiers secrets crepusculle.. - wyszeptała.

Następnie oddała Fogg'owi 4 srebrne nazgulo-dukaty. Uśmiechnęła się blado i wyszła zostawiając biednego krogulca z czterema monetami w łapie.

Wprawdzie jej celem nie był brzoskwiniowy sorbet, ale chwila słabości i pokusa, której uległa nie zmieniłyby faktu, że nie znalazła kwatery na kolejną noc, dzień...czy tydzień. Nie wiedziała bowiem ile może na Niego czekać. Postanowiła zatem, że wróci do gospody ''Pod ponętnym Nazgulem''. Nie było innego wyjścia, a sorbet był wyśmienity i osłodził jej drogę.

Usiadła znów w najmroczniejszym zakątku karczmy i pogrążyła się w rozmyśleniach kurczowo trzymając pożółkły pergamin w bladej dłoni.

-------
* Lanrete Rion [ lanręte rią ] - w orginale miało to być Eternal Noir [eternal nuła], ale Arkadas spartolił spawę i jest jak jest..
Ostatnio edytowany przez Ellenor, 21 Mar 2005, 16:42, edytowano w sumie 1 raz
And there you were taking flowers from my grave..
Awatar użytkownika
Ellenor
 
Posty: 6
Dołączenie: 19 Mar 2005, 13:14
Miejscowość: Gorzów Wlkp.

Postprzez Cassiel » 20 Mar 2005, 20:03

„Pod ponętnym Nazgulem” .... co za dziwna nazwa ... okoliczny lud jeszcze wierzy w te stworzenia ... tym gorzej dla nich ... umysł Istoty był utkany z mrozu ... a w sercu tkwiły kawałki lodu ... od stuleci ... od Czasów Poza Czasem ... budynek gospody tonął w ciemności, lecz to go nie dziwiło ... gdziekolwiek się pojawiał, wraz z nim pojawiała się Ciemność ... Trwoga ... i mróz ... wszelkie serca truchlały, gdy przechodził, a wszystko co żyje więdło i gasło, pokrywając się w ułamku sekundy złowrogim szronem ... tylko Ona była na to odporna ... tylko Ją chronił ... chronił ją przed samym sobą i przed swoją Mocą ... ongiś podarował jej zwój z runą Isa ... runą lodu ... magia runy powodowała, iż w chłodzie lodu zwalniał obieg materii, wygasała energia życia ... lód runy Isa był koncentracją na własnej Istocie, kontemplacją jej krystalicznej struktury ... będąc w izolacji, jego Noir Ami znajdowała się w permanentnym stanie wychłodzenia, nie tracąc z oczu otoczenia, ponieważ tak jak On, pochodziła z czasów poprzedzających przemianę ... z Czasów Poza-Czasem ...

Ona tam jest ... czuł to każdą cząstką swej Istoty ... pewnej nocy przekazał jej obraz tego miejsca w formie wizji ... z najdrobniejszymi szczegółami ... nie był tam nigdy wcześniej, ale jednocześnie był Wszędzie i Zawsze ... otworzył drzwi i wszedł do środka ... omiótł wzrokiem po nielicznych postaciach zmorzonych trudami libacji ... spojrzał przez chwilę na surowy wystrój wnętrza ... lecz nie zarejestrował tego ... wszystko to było nieistotne ... instynktownie od razu skierował wzrok w najmroczniejszy kąt sali ... tam gdzie siedziała Ona ... tak, czekała na mnie ... ich oczy spotkały się ... nie wypowiedział ani jednego słowa ... porozumiewali się tak od wieków ... spojrzenia ich oczu koloru zamarzniętego oceanu wystarczały, aby przekazać sobie wszystko, co konieczne ...

Wykonał kilka kroków w Jej kierunku ... i wtedy stało się to, co działo się zawsze w Jego obecności ... zgasły wszystkie świece i pochodnie ... we wnętrzu izby zapanowała nieprzenikniona ciemność ... po czym ściany pomieszczenia, śpiące postacie, puchary, stoły, wszystko zaczęło z wolna pokrywać się szronem .. do wnętrza gospody wtargnął mróz i martwota ...tylko Ona siedziała spokojnie w swoim kącie a jej wzrok wyrażał ulgę ... On w jej oczach był początkowo tylko wycinkiem Mroku, Czernią wyodrębnioną z Czerni ... po chwili przybrał w jej oczach bardziej realnego wymiaru ... przekształcił się w szczupłą, wysoką postać w czarnym płaszczu ... twarz skryta pod kapturem, spod którego widać było tylko lodowo-błękitne oczy, pełne odwiecznego smutku ... i skrzydła ... czarne skrzydła, które niczym peleryna otulały jego postać ... podszedł bliżej ... na wyciągnięcie ręki ... w jednej chwili rozpostarł skrzydła i otoczył ją nimi ... od razu poczuła delikatny dotyk czarnych piór ... nachylił zakapturzoną twarz i szepnął ... „bonsoir, mon ami … dziękuję że czekałaś”.
Ô toi, le plus savant et le plus beau des Anges ...
Awatar użytkownika
Cassiel
 
Posty: 2
Dołączenie: 20 Mar 2005, 14:01
Miejscowość: z pogańskich lasów

Postprzez Demogorgon » 21 Mar 2005, 16:44

Minęło już kilka godzin od momentu gdy Demo minął park. Było bardzo gorąco, ale drzewa rosnące przy drodze rzucały cień i dawały ochłodę dla jadących traktem.
Tymczasem od przodu zaczął wiać gorący wiatr i z biegiem czasu jak jeździec mijał kolejne drzewa coś się zmieniło w otoczeniu drogi. Las stał się bardziej rzadki a drzewa w nim rosnące nie miały prawie liści.
Demo wstrzymał Ruthsula. Z siadł z niego i rozejrzał się po okolicy. Nie znalazł tu jednak nic dziwnego oprócz tego, że wszystko wyglądało jakby było martwe, jakby w tym miejscu od dawna nie spadła ani jedna kropla deszczu. Nie znalazł w okolicy także żadnych zabudowań ani tym bardziej istot żywych. Ciągle miał jednak przeczucie ze cos za nim podąża. Jednak przez cały czas podróży nie zobaczył żywej duszy.
Rozglądając się po okolicy znalazł mały strumyczek, przy którym jedynie znalazł coś żywego. Postanowił skorzystać z tego daru natury i się napić oraz napoić Ruthsula. Wziął ogiera za uzdę i doprowadził do strumyka. Ruthsul pił zachłannie ledwo co sączącą się wodę. Gdy oboje uraczyli się do syta życiodajnym napojem, ruszyli w dalsza drogę. Po dwóch godzinach marszu zatrzymali się jak wryci. Przed nimi widniało olbrzymie morze piasku i tylko gdzieś w oddali widniały ledwo widoczne zarysy gór – miejsca do którego zmierzali.
- Do diabła, a to znowu co ?? – krzyknął ze zdziwieniem Demo.
Tymczasem od pustyni wiał gorący wiatr, sypiąc wędrowcom piach w oczy.
- Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek słyszał o tym dziwnym miejscu – mówił do swego kompana. Ruthsul tymczasem mrużył zamykał powieki, chroniąc oczy przed drapiącym i gorącym piaskiem. Demo tymczasem spojrzał pod nogi i zauważył, że ogier zgubił podkowę.
- No jeszcze tego brakowało !! – krzyknął.
– A ty kiedyś ją zgubił ?? – spytał się Ogiera, a ten tylko zarżał i zaczął machać łbem.
- Gdzie ja teraz tu jakiegoś kowala znajdę, gdy tu żywej duszy nie widać ?? – zaczął się zastanawiać.
- Nic nie poradzimy – trza ruszać dalej. Wskoczył na ogiera i pojechali dalej…
Zapraszamy do odwiedzenia profilu
Stowarzyszenie Wspierania Aktywności Lokalnej "Kuźnia Pruska"

https://www.facebook.com/pages/Stowarzyszenie-Wspierania-Aktywno%C5%9Bci-Lokalnej-Ku%C5%BAnia-Pruska/129688153775953
Awatar użytkownika
Demogorgon
Kompani
 
Posty: 328
Dołączenie: 17 Paź 2004, 15:18
Miejscowość: Civitatis Hollandt in Borvssia

PoprzedniaNastępna

Powróć do Karczma

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 21 gości