przez Goblin » 02 Lut 2005, 16:46
"Magia jest fałszywym systemem praw przyrody i równocześnie zespołem fałszywych wskazówek postępowania. Jest to zarówno fałszywa nauka jak i zawodna sztuka. Rozpatrywana jako system praw przyrody może być zwana magią teoretyczną, natomiast jako zespół przepisów, którymi należy się kierować, może być zwana magią praktyczną. Magia w formie nieskażonej zakłada, że w przyrodzie następstwo jest nieuniknione i niezmienne i obywa się bez wpływu jakiegokolwiek czynnika duchowego czy osobistego. Czarownik nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że te same przyczyny spowodują zawsze te same skutki i że odpowiednim praktykom, którym towarzyszyć będą właściwe zaklęcia, muszą towarzyszyć upragnione wyniki, chyba że zaklęcia będą udaremnione i zniweczone przez potężniejsze czary innego czarownika. Nie błaga on żadnej siły wyższej, nie zabiega o względy kapryśnej i nieobliczalnej istoty, nie korzy się przed żadnym straszliwym bóstwem. Tak więc analogia miedzy magiczną i naukową koncepcją świata jest bliska. W obu zakłada się absolutnie regularne i nieuniknione następstwo wydarzeń, określone przez niezmienne prawa, których działanie można przewidzieć i obliczyć dokładnie. Zasady kojarzenia są doskonałe same w sobie i, co więcej, absolutnie konieczne do funkcjonowania myśli ludzkiej. Zastosowane w sposób właściwy, rodzą naukę, zastosowane niewłaściwie, rodzą magię, bękarcią siostrę nauki. Jest wobec tego czystym truizmem, niemal tautologią, stwierdzenie, że wszelka magia jest z konieczności fałszywa lub jałowa, gdyby bowiem miała kiedykolwiek okazać się prawdziwa i płodna, wówczas przestałaby być magią, a stałaby się nauką. Skoro więc magia jest tak blisko spokrewniona z nauką, powinniśmy z kolei zbadać, w jakim stosunku pozostaje do religii. Gdy jednak religia obejmuje, po pierwsze, wiarę w nadludzkie istoty rządzące światem, a po drugie, usiłowanie pozyskania ich względów, zakłada ona, rzecz jasna, że natura w swym biegu jest w pewnej mierze giętka i może być zmieniona oraz że możemy przekonać potężne istoty nią rządzące, aby zmieniły tok wydarzeń w kierunku nam sprzyjającym. Tego rodzaju przeświadczenie o giętkości względnie zmienności przyrody jest sprzeczne z zasadami zarówno magii, jak i nauki, obie bowiem zakładają, że procesy natury są sztywne i niezmienne w swym działaniu i że biegu ich nie mogą zmienić prośby i błagania, pogróżki i groźby. Tak więc religia, przyjmując, że świat kierowany jest przez siły świadome, których zamiary mogą być zmienione siłą perswazji, jest fundamentalnie wroga zarówno magii, jak i nauce, obie bowiem uważają za rzecz pewną, że biegu natury nie określają namiętności lub kaprysy istot posiadajacych osobowość, ale działanie niezmiennych praw funkcjonujących mechanicznie. To prawda, że magia ma często do czynienia z duchami, które są siłami osobowymi tego rodzaju, jakie zakłada religia, ale gdy czyni to we właściwej formie, postępuje z nimi zawsze podobnie jak z siłami nie ożywionymi, to znaczy, ogranicza je i przymusza, miast starać się pozyskać ich względy lub przebłagać je, jak to robi religia. Ten ostry konflikt między zasadami religii i magii w dostatecznej mierze tłumaczy nieubłaganą wrogość, z jaką często duchowny prześladował czarownika. Zarozumiała samowystarczalność czarownika, jego arogancka postawa wobec sił wyższych, bezwstydne proklamowanie swej władzy musiały oburzać kapłana, który w poczuciu straszliwego majestatu boskiego, w głębokiej pokorze przed nim widział w tego rodzaju uroszczeniach i zachowaniu jedynie bezbożne i świętokradcze uzurpowanie prerogatyw należących wyłącznie do Boga. Uważał się za właściwego pośrednika, prawdziwego orędownika człowieka przed Bogiem i niewątpliwie nie tylko jego uczucia, ale i jego interesy cierpiały na skutek działalności rywala, przepowiadającego pewniejszą i gładszą drogę do szczęścia aniżeli śliskie ścieżki łaski boskiej. A przecież ten antagonizm, dobrze nam znany, pojawił się stosunkowo późno w historii religii. Na wcześniejszym etapie funkcje czarownika i kapłana często się łączyły względnie, wyrażając się ściślej, nie były jeszcze odseparowane. By dotrzeć do swego celu, człowiek starał się pozyskać dobrą wolę bóstwa lub ducha modlitwami i ofiarami uciekając się równocześnie do praktyk i zaklęć, które, jak się spodziewał, przyniosą pożądany skutek bez pomocy boga czy diabła. Odprawiał rytuały religijne i magiczne równocześnie, niemal jednym tchem odmawiał modlitwy i zaklęcia, nie zdając sobie sprawy względnie nie przejmując się zbytnio teoretycznym brakiem konsekwencji w swoim zachowaniu, jak długo takim czy innym sposobem udawało mu się osiągnąć upragniony cel. Tego rodzaju pomieszanie religii z magią przetrwało u ludów, które wzniosły się na wyższy szczebel kultury. Można było je spotkać w Indiach starożytnych i starożytnym Egipcie i po dziś dzień bynajmniej nie wygasło wśród chłopstwa europejskiego."
James George Frazer, "Złota Gałąź", PIW 1965
Wybór i skróty moje; polecam, szczególnie zainteresowanym tworzeniem religii, magii i różnych zwyczajów w systemach RPG.
Hm, czyżbym swoim skromnym cytacikiem zniechęcił ludzi do wypowiedzi na temat magii?
<God knows I don't want to be an angel>