Zacznę od tego że turniej odbywał się w przerwach pomiędzy jedną ulewą a drugą, więc wszystko się obsunęło i wczoraj odbył się tylko turniej łuczniczy i inscenizacyjny - bojówkę przesunięto na dzisiaj, a że wyjeżdżaliśmy wcześnie to nie wiemy jak się udała. No ale dla nas z oczywistych względów najważniejszy był turniej łuczniczy
Oczywiście zjechały się same sławy pomorskiego łucznictwa - Adam Swoboda, Mikołaj Hałuszczuk, Maciek Morawiec, Łukasz Baran, Donat Grotha itd. To nas na początku lekko zwarzyło, ale wiadomo że nikt się nie poddaje bez walki i Przemek wystartował.
Zaczęło się od eliminacji. Turniej miał charakter bojowy, więc zawodnicy startowali w odpowiednim stroju - przeszywanice lub kolczugi, czepce kolcze lub hełmy, puklerz lub tarcza i broń długa boczna o charakterze dowolnym (przekrój był od kindżału poprzez miecz aż po topór). Warunki więc ciężkie, zwłaszcza gdy zawodnicy namokli na deszczu Pierwsze zadanie to strzelanie proste do tarcz z odległość 30 yardów, drugie - strzelanie na ten sam dystans na czas (30s). Po tym z ponad 30 osób zostało 21 i zaczęły się półfinały. Obejmowały one strzelanie z 30 yardów do trzech asymetrycznie rozmieszczonych na tarczy kółek (strzał w kółko 3pkt, trafienie w samą tarczę 1pkt) oraz "strzelanie do króla". Ostatnia dyscyplina ma nieco zwodniczą nazwę - otóż na planszy namalowane były trzy postacie, król i prowadzących go dwóch żołdaków, i chodziło właśnie o to żeby broń Boże króla nie trafić!! Na tym zadaniu dość niespodziewanie odpadł Łukasz Baran, który jako jedyny popełnił królobójstwo i tym samym odpadł z turnieju. Po półfinałach podliczono punkty i okazało się że... Wizun ma 50pkt (2 miejsce), podczas gdy reszta została daleko w tyle (różnica około 10pkt i więcej).
Przyszedł czas na finał, a polegał on na "biegu łuczniczym" i "strzelaniu do jeźdźca". Bieg obejmował przejście po dwóch równoważniach, trzy strzały pacynkami do broniącego się rycerza, strzelanie do namalowanej obsługi bombardy tak by wyeliminować żołnierzy-bombardierów a nie otoczenie , rzucie włócznią do manekina (aż do skutku!) i próbie na machinie Paginskiego. Tu walka była bardzo wyrównana, wszyscy zdobyli po 12-13 punktów. Ostatnią konkurencją było strzelanie do zbliżającej się makiety jeżdzca konnego - należało zastrzelić albo jeźdźca za 5pkt, albo konia za 3pkt. Jeżeli ktoś nie zrobił tego zanim koń go "rozdeptał", po prostu odpadał z turnieju!! - jedna osoba o mały włos miałaby takiego pecha...
Po rozgrywkach finałowych okazało się ze na miejscu pierwszym są ex aequo Wizun i Donat Grotha!! Zarządzono więc dogrywkę - i wybrano na nią na nasze nieszczęście strzelanie na skupienie, które Donat bardzo lubi. Przemek bronił się dzielnie, ale niestety poległ po trzech rundach.
Tym niemniej zajął chwalebne drugie miejsce, zostawiając daleko w tyle reprezentantów sławnej Swobodnej Kompaniji, z czego należy się dziko cieszyc W charakterze nagrody otrzymał półkirys - całkiem ładnie wykonany kolejny kawałek blachy na początek kolekcji
Turniej możemy ocenić jako bardzo dopracowany pod względem organizacyjnym - kuchnia cały czas na baczność, nie było opcji żeby ktoś chodził głodny, sanitariaty były, spać gdzie było. Jedynym mankamentem była pogoda, ale nie wymagajmy od organizatorów zbyt wiele
A w sobotę wieczorem była fajna uczta o której zabroniono mi pisac :D:D - taka rozpusta była...