Otworzyłam balkon, żeby wypuścić moje futra i usłyszałam cienkie miauczenie z ogródka pod blokiem. Właśnie wybierałam się na spacer z dzieckiem, więc wzięłam saszetkę i wyszłyśmy. Malutka bieda siedziała wciśnięta pod krzak odpowiadając miauczeniem na kicianie. Zadzwoniłam po mamę, żeby na chwilę zajęła się małą, a sama zanurkowałam między gałęzie wydostając maleńkiego kociaka.
Kociak praktycznie się nie bronił i nie uciekał. Nie wiem, jaką ma płeć, okaże się jutro u weta. W domu oczywiście wielkie poruszenie i obraza majestatu moich futer. Kociak siedzi w transporterze. Oczy i nos czyste, brzuch duży - pewnie robaki. Głodny jak nie wiem co.
U nas zostać nie może, i tak już panują napięte relacje między Figą a Dizelkiem, który jest systematycznie pacyfikowany przez Figę... Feliway w drodze, oby pomógł.
Na szczęście koleżanka na 2-3 tygodnie zaoferowała DT maluchowi. Pytanie co dalej. Musimy znaleźć mu DT/DS!
Maluszek jest proludzki, mruczy na rękach, nie wyrywa się. Zdjęć jeszcze nie mam,bo akurat padł mi akumulator w aparacie.
[ Dodano: 08-10-2012, 14:32 ]
Znajdka okazała się być koteczką, wiek ok. 7-8 tygodni. Bez świerzba, pcheł. Dostała tylko tabletkę na odrobaczenie. Za tydzień ma szczepienie.



