Wigilia bardzo udana. Dobrze sie bawilem i jak wracalem do domu to z takimi odciskami ze bania mala.
W stosunku do roku poprzedniego zauwazylem poprawe znaczna jesli chodzi o jedzenie zanim wszystko sie zaczelo. Wszyscy grzecznie czekali na rozpoczecie. Plus.
Bylo nas okolo 35 osob plus minus, jesli mnie wzrok nie mylil. Przybyli rowniez starzy ludzie, ktorych dawno nie widzielismy. Chwala im za to. W tym roku tancow bylo duzo i co wazne duzo osob potrafilo je tanczyc, nie to co rok temu gdy sie ich dopiero uczylismy. Pochwala dla osob ktorzy rowniez starali sie uczyc (Dwarf_Rifleman).
Fajnie ze Xenia zaszczycila nas swoja obecnoscia.
Szkoda ze nie bylo pozostalych osob co rok temu.
Nawet nasz najmlodszy BS swietnie sie bawil podskakujac na parkiecie. Az sam Szynszyl sie dziwil.
JarJar standardowo posial swoje naczynia. Skleroza nie boli, tylko ktos musi je nosic.
Vega miala super pomysl aby zabrac pokrywke ze soba. Jakos udalo sie ta rybe dotransportowac i juz prawie cala zeszla rano na sniadanie.
Jedzenie bylo wystarczajaco. Niczego nie braklo. Ciast bylo jak zwykle w brod. Sokow, wody starczylo. Obrusow tez mimo ze byly zalatwiane na 3h przed impreza. Tu pochwala dla Vegi.
Nie mam w sumie zastrzezen do Wigilii. Kazdy bawil sie jak chcial i ile chcial. Czasu bylo wystarczajaco i az nadto. Moglismy spokojnie sobie posprzatac. Podziekowania z tego miejsca dla osob ktore pomagaly nam, zwlaszcza gosciom, ktorzy nie musieli, a jednak pomogli.
Na zakonczenie rzekne: Jesli komus sie nie podobalo to tylko jego wina.
PS
Mamy dwoch nowych braci. W koncu.